Masowy udział Polaków w beatyfikacji papieża Jana Pawła II potwierdza stare porzekadło, że "wszystkie drogi prowadzą do Rzymu" - ocenił prezydent Bronisław Komorowski. "Dzisiaj są to głównie polskie drogi. (...) Pewnie i na trwałe polskie szlaki będą wiodły zawsze do grobu Jana Pawła II" - mówił.
Prezydent Komorowski wziął udział w niedzielę w Watykanie w uroczystości podczas której papież Benedykt XVI ogłosił Jana Pawła II błogosławionym.
W rozmowie z TVN24 prezydent m.in. wspominał wizytę Jana Pawła II w polskim parlamencie. Komorowski ocenił, że nie zdajemy sobie sprawy, jak wielka rzecz nas wtedy spotkała. "To była pierwsza i chyba jedyna obecność papieża w parlamencie narodowym. Polska została wyróżniona ze względu na dotknięcie spraw szalenie aktualnych a strategicznie ważnych" - powiedział.
W jego ocenie, "słowa papieża skierowane do Polaków, aby się zastanowić, czy chcemy być cząstką integrującej się Europy, miały gigantyczne znaczenie do zbudowania przekonania - do dzisiaj ważnego - że można uczestniczyć w wielkiej zmianie modernizacyjnej, jaką przynosi integracja europejska a jednocześnie pozostać wiernym systemowi wartości, tradycji, językowi, kulturze, także wierze przodków".
W jego opinii, Jan Paweł II ma wielki udział w przekonaniu Polaków, że mamy swoją ważną rolę do odegrania w procesie integracji europejskiej.
"Był przecież człowiekiem ze wschodniej części Europy, był w jakiejś mierze ambasadorem wszystkich narodów tamtej części, także tego +drugiego płuca+, wschodniego, którym Europa zawsze oddychała. Mówił o tym odważnie nie tylko do nas, ale także do świata ludzi wolnych, sytych, zamożnych, zachęcając ich do pewnego wysiłku na rzecz tej części Europy, którą los potraktował o wiele gorzej" - powiedział prezydent.
"Myślę, że sam Jan Paweł II - jeszcze zanim Polska była członkiem wspólnoty europejskiej - najlepiej przekonywał co do tego, że Polska ma w sobie ogromny potencjał, którym może się dzielić z resztą świata" - dodał Komorowski.
Wspominał też nadzieję, jaką dawała postawa papieża w czasie stanu wojennego, m.in. zapalanie świecy w oknach papieskich apartamentów. "To była polska świeczka w Watykanie. To dawało poczucie, że się nie jest samemu, poczucie, że nie wszystko stracone, że jest się o co bić, o co walczyć i jest w imię czego trwać" - mówił Komorowski.
Okazało się - dodał - "że nie była to jakaś strasznie długa noc i polski świt przyszedł w 89 roku". "To było stosunkowo szybko, więc dzisiaj pewnie to zapominamy, ale warto pamiętać o roli osobistej Jana Pawła II, który był w stanie dać osobiście takie świadectwo solidarności z własnym narodem, z tymi wszystkimi, którzy byli w trudnej sytuacji, ale również siać konsekwentnie ziarno nadziei na lepsze chwile" - mówił prezydent.
Za bardzo ważny moment uznał też pierwszą papieską pielgrzymkę po 1989 r. i spotkanie z żołnierzami w Zegrzu Pomorskim (1991 r.). Komorowski wspominał, że pełnił wtedy funkcję wiceministra obrony, odpowiedzialnego za sprawy wychowawcze i społeczne.
"To było wzruszające, było widać, że Jan Paweł II dostrzegł w tych żołnierzach i kadrze oficerskiej - dopiero przechodzącej swój chrzest w ramach transformacji politycznej - żołnierza polskiego, tego samego, który mu się kojarzył z jego własnym ojcem. Słowa skierowane do żołnierzy były jakimś źródłem optymizmu, że uda nam się przemiana kraju, także w tych miejscach, które były filarami poprzedniego systemu" - powiedział prezydent. (PAP)
wkr/ mok/
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.