Jeśli wchodził w jakąś rzecz, to wchodził na całego. Kard. Macharski mówił o nim, że Księdzu Tadeuszowi wystarczy pokazać ścieżkę w lesie, a on z niej zrobi autostradę. „A najważniejszą była jego praca z osobami z niepełnosprawnością i tu robił rzeczy niesłychane” – tymi słowami kard. Grzegorz Ryś wspomina zmarłego 9 stycznia ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego.
Kard. Ryś w rozmowie z KAI wspomina, że Tadeusza Zaleskiego poznał jeszcze jako seminarzystę w krakowskim seminarium duchownym. „Wtedy kończyłem pierwszy rok a on otrzymał święcenia. Miał prymicję w seminarium i to było pierwsze nasze spotkanie”. W następnych latach spotykali się często na Wydziale Historii Kościoła, bowiem łączyły ich wspólne zainteresowania. „Tadeusz był bardzo zainteresowany historią. Była to jedna z jego życiowych pasji” – mówi kard. Ryś.
Wspomina, że samego Tadeusza jak i całą jego rodzinę łączyła bliska więź z kard. Franciszkiem Macharskim. Jego rodzice, filolog Jan Zaleski i polonistka Teresa Zaleska z domu Isakowicz należeli do tzw. „Środowiska”, któremu patronował i z którym blisko związany był kard. Wojtyła a następnie kard. Macharski.
Kard. Ryś wspomina, że najtrafniej oceniał ks. Tadeusza sam kard. Macharski. Mówił, że „jest to człowiek, któremu wystarczy pokazać ścieżkę w lesie, a on z niej zrobi autostradę”. Zdaniem kard. Rysia, „cechował go jakiś ogromny zapał. Jeśli wchodził w jakąś rzecz, to wchodził na całego”.
Wśród najważniejszych dokonań ks. Isakowicza-Zaleskiego, kard. Ryś wymienia pracę z osobami z niepełnosprawnością: „tu robił rzeczy niesłychane i to od bardzo wczesnych lat. Są to dzieła, które są właśnie takimi autostradami. Robił tez inne rzeczy i podobnie robił je z taką samą pasją”.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.