Jest taki moment, kiedy trzeba się zatrzymać. Uznać cud za cud, Boży wybór za Boży wybór. Zgodzić się na własne miejsce, niepewność, ludzką kondycję. Odpowiedzieć zaufaniem.
Opieramy się na faktach. Mówimy: „Czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?”. Jesteśmy blisko, ale nie wiemy, co tam się dzieje: ani w tłumie, gdzie Go dotykają, ani w przeróżnych domach Jaira. Widzimy tylko poblask, znak – oto minęła dolegliwość, oto dziewczynce dano jeść.
Właściwie sytuacja świadków tamtych wydarzeń jest tak podobna do naszej. Bo czyż zawsze jesteśmy dopuszczeni do tajemnicy, w kręgu najbliższych? O wiele częściej – trwamy, stojąc na palcach, wyciągając szyje, w przeczuciu, że oto dzieje się coś ważnego. Z przekonaniem, że chcemy tu być: w sprawach wiary. I że nie rozumiemy do końca, co się stało, nawet jeśli dotyka to naszych najbliższych. Pozostaje nam wiara, że Bóg tu jest, dostrzegamy ślady Jego obecności – tak łatwe do zignorowania, tak prawdziwe.
Potrzeba zrozumienia, dociekliwość – nawet one, które przywykliśmy uważać za sprzymierzeńców – niekiedy przeszkadzają. Jest taki moment, kiedy trzeba się zatrzymać. Uznać cud za cud, Boży wybór za Boży wybór. Zgodzić się na własne miejsce, niepewność, ludzką kondycję. Odpowiedzieć zaufaniem.
Czasem, kiedy stajemy przed jakimś wyborem, niespodziewanie okazuje się, że wybór już został dokonany. Zastanawiamy się, kiedy jest najlepszy czas na dziecko – a tu ono już jest z nami, istnieje. Planujemy, jak mamy być ubogimi – a tu przez zawirowania w pracy, chorobę czy inne okoliczności nagle musimy radzić sobie z tym, jak niewiele mamy. To, co dotąd rozważaliśmy w teorii – musimy przeżywać w praktyce i to już, teraz, od razu.
„Musimy się nauczyć być tym, czym jesteśmy, a więc przyjąć własne ograniczenia, własną ślepotę, wątpliwości naszych intencji i częstą niepewność, czy to, co zrobiliśmy, było dobre czy złe, pomocne czy szkodliwe i przyjmując to, wszystko ofiarować Bogu i pozwolić, by zrobił z tym, co zechce. Może czasem nasze wady Mu się przydadzą. Czy wielu z nas nie zdarzyło się skorzystać z tego, że ktoś się na nas rozgniewał albo tak nas zirytował, że musieliśmy się nauczyć cierpliwości? Może i my tę przysługę oddajemy naszym bliźnim. Nie nazbyt szczytna to myśl. To Bóg zagląda w nasze serce, to Bóg planuje naszą edukację” (Tugwell, „Modlitwa w bliskości Boga”, 1988).
Być świadkiem Jezusa nie oznacza – a przynajmniej nie zawsze i nie w pierwszej kolejności – rozumieć i objaśniać innym Jego działanie. Niekiedy trzeba mówić po prostu o tym, czego doświadczamy: jesteśmy tutaj, widzimy ich smutek, ból, wierzymy, że Bóg tu jest. W tym tłumie, w domu Jaira, z nami.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.