Czeski Senat przyjął w środę ustawę o uhonorowaniu i wypłacie rekompensat dla osób, które przed 1989 rokiem były zaangażowane w walkę z komunizmem.
Na mocy nowego prawa kombatanci jednorazowo dostaną od państwa po 100 tys. koron (ok. 16 tys. zł), a także otrzymają wyrównania emerytur, jeśli pobierają świadczenia niższe od średniej krajowej. Jeśli już nie żyją, ich bliscy dostaną 50 tys. koron (równowartość 8 tys. zł).
Za ustawą autorstwa rządzącej centroprawicy opowiedziała się także część socjaldemokratów. Przeciw byli komuniści. Teraz akt prawny czeka na aprobatę prezydenta. Po spodziewanym podpisaniu go przez Vaclava Klausa zacznie obowiązywać 17 listopada - w Dniu Walki o Wolność i Demokrację, upamiętniającym początek aksamitnej rewolucji z 1989 roku w Czechosłowacji.
Ustawa precyzuje formy walki z komunizmem i definiuje, kogo można nazwać uczestnikiem antykomunistycznego ruchu oporu. Z szeregów osób objętych rekompensatami bez względu na zasługi wyklucza: współpracowników komunistycznych służb bezpieczeństwa, członków partii komunistycznej, milicji ludowych, podlegającego komunistom komitetu wykonawczego powojennego Frontu Narodowego Czechów i Słowaków, a także Związku Przyjaźni Czesko-Radzieckiej z lat 70. XX wieku.
Zdaniem jednego z twórców ustawy Petra Truchlorza z Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS) chodzi m.in. o spłatę długu wobec ludzi, którzy walczyli z komunizmem. "To nie jest ideologiczne, lecz wielce obywatelskie prawo" - podkreślił.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.