86 osób zginęło w piątek w strzelaninie na obozie młodzieżówki rządzącej Norweskiej Partii Pracy - poinformowała w nocy z piątku na sobotę policja. Wcześniej w wybuchu bomby w dzielnicy rządowej w Oslo śmierć poniosło siedem osób. Ostateczna liczba ofiar może się jeszcze zwiększyć, gdyż pięć osób jest nadal uznawanych za zaginione. Poszukuje się ich w otaczających wyspę wodach jeziora, zakładając że próbowały przepłynąć 700 m. do brzegu i utonęły.
"Aktualne informacje mówią o co najmniej 80 zabitych (na obozie)" - powiedział w sobotę rano komendant policji Oystein Maeland. "Nie możemy zagwarantować, że ta liczba się nie zwiększy" - wskazał, dodając, że wiele osób jest ciężko rannych. Maeland oświadczył, że skala ataku była "katastrofalna". W sobotę godzinach popołudniowych okazało się, że ofiar jest już 85. W niedzielę zmarła jedna z rannych osób.
Ostateczna liczba ofiar może się jeszcze zwiększyć, gdyż pięć osób jest nadal uznawanych za zaginione. Poszukuje się ich w otaczających wyspę wodach jeziora.
Wcześniej policja informowała, że na obozie młodych socjaldemokratów na wyspie Utoya, ok. 30 km od Oslo, śmierć poniosło ok. 10 osób; służby zastrzegały, że tragiczny bilans może wzrosnąć. W obozie uczestniczyło kilkaset osób. Świadkowie relacjonowali, że napastnik w policyjnym mundurze strzelał na oślep do młodych ludzi, którzy usiłowali chronić się, skacząc do wody. Na wyspie znaleziono także materiały wybuchowe, które nie zostały zdetonowane.
Z kolei atak bombowy w pobliżu budynków rządowych w stolicy spowodował - według dotychczasowych danych - śmierć siedmiu osób. Policja zaapelowała do mieszkańców, by opuścili centrum Oslo. Na ulicach rozlokowani zostali żołnierze. Premiera Jensa Stoltenberga nie było w chwili zamachu w biurze.
Świadkowie relacjonowali, że po wybuchu zapanowała panika, a ulice były pokryte rozbitym szkłem i wygiętymi na skutek wysokiej temperatury stalowymi elementami. Premiera nie było w biurze w chwili zamachu. Dziennikarz internetowego wydania brytyjskiego "Guardiana" Jon Magnus, który był świadkiem eksplozji, opisał całe zdarzenie jako "piekło". "Widziałem dziesiątki ludzi, którzy biegali we wszystkich kierunkach, krzycząc, płacząc; byli ranni, pokryci krwią" - mówił. Dodał, że ciała leżały wzdłuż ulicy, na chodnikach.
Motyw obu aktów nie jest znany, ale celem zamachowca były obiekty związane z Partią Pracy Stoltenberga. Według władz zatrzymany mężczyzna jest powiązany z oboma atakami.
Policja zatrzymała mężczyznę, który jest podejrzewany o przeprowadzenie obu piątkowych ataków. Jak poinformowano, to 32-letni obywatel Norwegii. Według telewizji TV2 zatrzymany mężczyzna ma związki ze skrajną prawicą. Na jego nazwisko zarejestrowane były dwie sztuki broni, w tym karabin maszynowy. Stacja NRK przedstawiła zatrzymanego jako Andersa Behringa Breivika, ale policja odmówiła potwierdzenia jego tożsamości. Potwierdziła natomiast informacje o zapatrywaniach napastnika.
Szef policji Sveinung Sponheim powiedział norweskiej telewizji NRK, że wpisy internetowe mężczyzny "sugerują, że jego polityczne poglądy skłaniały się ku skrajnej prawicy i że miał przekonania antyislamskie". Dodał, że należy jeszcze zbadać, czy było to motywem aktów terroru.
Według anonimowego źródła w policji 32-letni zatrzymany nie jest powiązany z islamskimi organizacjami terrorystycznymi i działał sam. Wcześniej norwescy eksperci sugerowali, że za zamachem mogli stać islamscy radykałowie.
To najkrwawsze ataki w Europie Zachodniej od zamachu bombowego w Madrycie, w których zginęło ok. 190 osób - zwraca uwagę agencja Reutera.
Na konferencji prasowej w piątek wieczorem premier zapowiedział ukaranie winnych. Wcześniej zapewniał, że zarówno on, jak i ministrowie są bezpieczni. Sytuacja po zamachach ma być tematem sobotniego spotkania premiera Jensa Stoltenberga z liderami głównych partii politycznych. W sobotę premier miał się spotkać z uczestnikami młodzieżowego obozu.
Wyrazy współczucia w związku z atakami napływają do Oslo z całego świata. Kondolencje złożyli m.in. prezydent USA Barack Obama, brytyjski premier David Cameron, przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, a także sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen. Kondolencje władzom Norwegii przekazali także prezydent Bronisław Komorowski, premier Donald Tusk i polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Dowiedz się więcej:
Komentarze:
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.