Część postulatów głoszonych przed laty przez "Solidarność" nadal nie zostało zrealizowanych - mówiono w Jastrzębiu.
Podczas obchodów 31. rocznicy podpisana Porozumienia Jastrzębskiego działacze związku nie kryli rozczarowania. - Wielkie ideały, o które walczono przed laty, nie są możliwe do zrealizowania - uważa Jerzy Buzek.
"Nie sądzę, żeby był jakikolwiek kraj na świecie, żeby tego rodzaju wspaniałe marzenia mogły być zrealizowane. Myśmy zrealizowali to najważniejsze marzenie, które mieliśmy. Chcieliśmy być wolnym krajem, wolnym narodem" - powiedział szef Parlamentu Europejskiego, który był jednym z uczestników rocznicowych obchodów.
Uroczystości rozpoczęły się mszą św. w kościele pw. Najświętszej Marii Panny Matki Kościoła. Uczestniczyli w nich m.in. sygnatariusze porozumienia - Grzegorz Stawski i Tadeusz Jedynak oraz specjalni goście. Poza Buzkiem byli to wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak, szef Solidarności Piotr Duda i doradca prezydenta Bronisław Komorowskiego Jan Lityński.
Po mszy, której przewodniczył metropolita katowicki arcybiskup Damian Zimoń uczestnicy obchodów przenieśli się przed pomnik Porozumienia Jastrzębskiego przy kopalni "Zofiówka", gdzie złożono wieńce.
Szef śląsko-dąbrowskiej "S" Dominik Kolorz powiedział przy pomniku, że choć porozumienia z 1980 r. zapoczątkowały drogę do wolności i powstania wolnego związku zawodowego, to jednak nie udało się zrobić wszystkiego, by zrealizować podpisane wówczas postulaty.
"Nie wykonaliśmy zadania, powierzonego nam 31 lat temu, ale po to istnieje dzisiaj NSZZ +S+, żeby robotnicze dzieło dokończyć (...) Wszyscy ci, którzy kazali nam kiedyś zwijać sztandary, myślę że się pomylili" - podkreślił Kolorz, dodając że nadal wiele jest w naszym kraju niesprawiedliwości społecznej. Zapewnił, że "Solidarność" zawsze łączyła i chce dalej łączyć".
List prezydenta odczytał jego doradca, Jan Lityński, dość chłodno przywitany przez zebranych: część z nich buczała i gwizdała, a później usiłowała skrócić jego wystąpienie, w którym wspominał udział w strajkach i dziękował współuczestnikom protestów.
W liście do uczestników uroczystości Bronisław Komorowski przypomniał, że wolna Polska wyrosła z buntu robotników, z którymi w 1980 r. współdziałała inteligencja. "Nasza walka nie powiodłaby się, gdyby nie solidarność międzynarodowej opinii, wsparcie ludzi dobrej woli, którzy spieszyli z pomocą represjonowanej w Polsce opozycji" - napisał prezydent.
Podziękował śląsko-dąborowskiej "S" za troskę o przestrzeganie praw pracowniczych także w wolnej Polsce oraz za "pamięć o testamencie pierwszej +Solidarności+". Te ostatnie słowa wywołały sprzeciw działaczy związku. "Proszę przypomnieć panu prezydentowi, że nigdy nie było pierwszej +Solidarności+. Od 1980 r. jest jeden, Niezależny Samorządny Związek Zawodowy +Solidarność+" - zwrócił się do Lityńskiego Kolorz.
Szef "S" Piotr Duda powiedział, że podobnym uroczystościom towarzyszy zwykle pamięć i refleksja nad ty, co udało się zrobić, a co jeszcze przed nami. "Chwalimy i szczycimy się tym, że postulaty są wpisane na listę UNESCO, jest to dziedzictwo nie tylko polskie, ale i światowe, ale te postulaty dopiero będą miały pełną wartość, kiedy zostaną zrealizowane albo będą realizowane" - podkreślił Duda, wskazując na częste przypadki łamania prawa do zrzeszania się w związkach zawodowych i problemy służby zdrowia.
"Wielkie ideały, o których mówiła +S+ i o które walczyliśmy wspólnie są nie do wywalczenia w stu procentach. Tego się nie da uzyskać. Wszyscy chcielibyśmy być bogaci i żyć zawsze w pokoju i dobrobycie. Tego się też uzyskać nie da" - ocenił Buzek.
"My się zbliżamy do tego, trzeba robić wszystko, żeby jak najmniej było żalu, albo jak najmniej ludzi, którzy nie zaznali smaku wolności i spokojnego, w miarę dostatniego życia. To nam także przeszkadza - że nie wszyscy czują, że mogą żyć godnie i dostatnio. O to trzeba nadal walczyć" - podkreślił szef PE.
Tym razem uroczystości rocznicowe miały nieco inny charakter - bardziej radosny niż w poprzednich latach. Przy kopalni stanęła scena, stoliki, namioty z piwem i kiełbaskami.
"My, Polacy bardzo często nie potrafimy się cieszyć ze zwycięstw, a przecież 31 lat temu (...) społeczeństwo odniosło zwycięstwo, zapoczątkowało drogę do wolności" - tłumaczył Kolorz.
Porozumienie Jastrzębskie było trzecim, po gdańskim i szczecińskim, podpisanym latem 1980 r. Zdaniem wielu historyków, masowe strajki na Śląsku, których efektem były ustalenia zawarte w Jastrzębiu, wpłynęły na tempo i skuteczność negocjacji prowadzonych w Gdańsku i Szczecinie, a podpisanie Porozumienia Jastrzębskiego przypieczętowało wcześniejsze umowy. Zapisano w nim m.in. wprowadzenie wszystkich wolnych sobót, wyłącznie dobrowolną pracę w dni wolne, podnoszenie zarobków w ślad za wzrostem kosztów utrzymania oraz zniesienie czterobrygadowego systemu pracy w górnictwie.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.