Jesteśmy gotowi rozmawiać o zadośćuczynieniach dla rodzin żołnierzy poległych w Iraku i Afganistanie - zadeklarował w piątek szef MON Tomasz Siemoniak. Jest wola, by zawrzeć ugody; szczegóły dopiero przed nami - mówili z kolei pełnomocnicy rodzin.
O wypłatę zadośćuczynień wystąpiło dotychczas 69 osób: żony, dzieci i rodzice 27 żołnierzy i jednego cywila, którzy polegli na misjach zagranicznych. W ponad 50 sprawach, które miały już swój finał przed sądem, MON odmówiło zawarcia ugody, a więc wypłaty świadczeń rodzinom żołnierzy. Resort argumentował, że rodziny poległych otrzymały pieniądze z ubezpieczenia oraz szereg innych świadczeń.
W piątek szef MON spotkał się z bliskimi poległych. Na rozmowę z ministrem przyjechały 94 osoby - rodziny 49 z 51 poległych na misjach żołnierzy.
"Zadeklarowałem na tym spotkaniu, że jesteśmy gotowi rozmawiać o zadośćuczynieniach dla rodzin. Jesteśmy umówieni z pełnomocnikami rodzin na spotkanie, na negocjacje. Nie rozmawialiśmy tutaj o konkretnych pieniądzach. To nie był ani czas, ani miejsce na to" - powiedział dziennikarzom szef MON Tomasz Siemoniak.
"Padła dzisiaj deklaracja za strony ministra obrony narodowej, że kierownictwo MON jest gotowe do wypłaty zadośćuczynienia dla rodzin poległych żołnierzy. Minister polecił, aby służby prawne - ze strony MON i ze strony rodzin - uzgodniły szczegóły. Pan minister podkreślił, że chciałby, aby to nastąpiło jak najszybciej. Odczytujemy to jako wielki przełom" - mówił z kolei radca prawny Sylwester Nowakowski, który reprezentuje część rodzin w sporze z MON. "Jest wola z drugiej strony, aby zakończyć to procedowanie w formie ugody sądowej i wypłaty zadośćuczynienia. Szczegóły dopiero są przed nami" - podkreślił Nowakowski. Dodał, że o konkretach w pierwszej kolejności dowiedzą się rodziny żołnierzy.
Siemoniak zadeklarował, że ministerstwo chce pomagać w indywidualnych sprawach bliskim żołnierzy, którzy stracili życie na misjach. "Zdecydowałem o tym, że będą wyznaczeni opiekunowie dla każdej z rodzin. Tacy opiekunowie z imienia, nazwiska, telefonu. Rozmawiałem z szefem Sztabu Generalnego, bo to powinny być osoby wojskowe. On wyznaczy te osoby i one w poniedziałek, w wtorek będą się z rodzinami kontaktowały. Z rozmów teraz bezpośrednich wiem, że rodziny czekają na coś takiego" - powiedział Siemoniak.
Jak relacjonował, podczas spotkania padały głosy, że rodziny bardzo źle się czują, kiedy nie są traktowane jednolicie. "Nawet nie odnosząc tego do katastrofy smoleńskiej czy katastrofy CASY (gdzie rodziny dostały zadośćuczynienia - PAP), choć i takie głosy można było wyczuć, ale nawet i w ramach tego spotkania, np. sytuacja żołnierzy, którzy polegli będąc żołnierzami nadterminowymi. Robili to samo, służyli tak samo jak żołnierze zawodowi, natomiast sytuacja wdów jest znacznie gorsza" - powiedział Siemoniak.
"Zadeklarowałem, że będziemy się starali wprowadzić taki system, i dotyczy też tych ugód, żeby wszyscy byli traktowani jednakowo" - podkreślił. Dodał, że rodziny zasługują na to, by ich sprawy załatwić jak najszybciej.
Prawnicy MON i pełnomocnicy rodzin poległych mają się spotkać w przyszłym tygodniu.
O świadczeniach dla rodzin poległych był też pytany w piątek prezydent Bronisław Komorowski. Podkreślił, że jako zwierzchnik sił zbrojnych nie może stać przeciwko "oczekiwaniom rodzin żołnierskich", tym bardziej, że w ostatnim czasie dochodziło do precedensów - wypłacane były odszkodowania dla rodzin żołnierzy, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej i w katastrofie samolotu CASA. Zdaniem Komorowskiego konieczne jest przemyślenie całego systemu wypłacania odszkodowań dla rodzin żołnierzy, którzy zginęli w trakcie misji.
Spotkanie rodzin poległych z szefem MON było zamknięte dla mediów. Rozmowa trwała ok. dwóch godzin. Potem jeszcze przez godzinę minister spotykał się indywidualnie z częścią rodzin. Według relacji zamieszczonej na oficjalnym profilu MON na Facebooku Siemoniak zadeklarował, że ministerstwo chce podejść do problemu w "nowy sposób". "Chcemy od państwa usłyszeć, co jest złe, by sprawami się zająć. Jesteśmy otwarci na różne, nowe rozwiązania" - miał powiedzieć szef MON. Podkreślił również, że rodziny i ministerstwo są "po tej samej stronie".
Prócz Siemoniaka z rodzinami rozmawiali także odpowiedzialny w MON za sprawy społeczne wiceminister Czesław Mroczek, szef Sztabu Generalnego gen. Mieczysław Cieniuch, dowódca operacyjny Sił Zbrojnych gen. Edward Gruszka, dowódca Wojsk Lądowych gen. Zbigniew Głowienka oraz szef zespołu zajmującego się roszczeniami rodzin poległych kadm. Marian Ambroziak. Pomysł zorganizowania spotkania pojawił się bowiem po tym, jak część rodzin wystąpiła do MON po zadośćuczynienia za śmierć swoich bliskich.
Dotychczas takie roszczenia zgłosiło 69 osób - żony, dzieci i rodzice 27 żołnierzy i jednego cywila, którzy polegli na misjach. Do początku października w Iraku i Afganistanie życie straciło łącznie 51 polskich żołnierzy oraz jeden ratownik medyczny zatrudniony przez wojsko (a także jeden funkcjonariusz BOR, które podlega MSWiA).
Dotychczas MON odmawiał uznania tych roszczeń, podkreślając, że rodziny otrzymały pieniądze z ubezpieczenia oraz szereg innych świadczeń. Ministerstwo uważa też, że na gruncie obecnych przepisów nie ponosi odpowiedzialności za śmierć żołnierzy.
MON podkreśla, że w razie śmierci żołnierza na misji wypłacane jest jednorazowe odszkodowanie w wysokości osiemnastokrotności wynagrodzenia (dla żony lub dziecka) lub jego dziewięciokrotności (dla innych członków rodziny). Prócz tego z polisy wykupionej przez MON przysługuje odszkodowanie w wysokości 250 tys. zł. Wojsko wypłaca też inne świadczenia: zasiłek pogrzebowy, zapomogi finansowe, renty rodzinne, stypendia oraz pomoc na kontynuowanie nauki lub zmianę zawodu. Rodziny poległych mogą liczyć też na pomoc przy uregulowaniu spraw związanych z zakwaterowaniem w lokalu po zmarłym żołnierzu.
Na początku września Siemoniak powiedział PAP, że "zamierza podjąć temat" jednorazowego odszkodowania dla rodziny poległego. Mówił wówczas o świadczeniu "znacząco wyższym niż obecne 18 pensji" oraz nieróżnicującym nieżyjących żołnierzy w zależności od stopnia, jaki nosili przed śmiercią.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.