Trzech członków załogi południowokoreańskiego trawlera płynącego u wybrzeży Antarktydy zginęło, gdy w środę na statku wybuchł pożar. 37 członków załogi udało się uratować, ale dwóch spośród nich jest ciężko poparzonych; w czasie ewakuacji byli nieprzytomni.
Pięć osób zostało ponadto poparzonych w stopniu lekkim.
Ratownicy twierdzą, że bilans mógł być bardziej tragiczny, ale pomocy płonącej jednostce udzielił m.in. znajdujący się w pobliżu siostrzany statek.
51-metrowy trawler znajdował się na Morzu Rossa, ok. 600 km na północ od amerykańskiej stacji naukowej McMurdo, gdy wysłał sygnał o pomoc. Pożaru dotychczas nie opanowano; statek prawdopodobnie tonie - wynika z informacji nowozelandzkiego centrum koordynacji akcji ratowniczej.
Ogień najpewniej pojawił się w kajutach, po czym rozprzestrzenił się na maszynownię i znajdujący się na statku zakład przetwórstwa ryb.
Ewakuowana załoga ma zostać przetransportowana na pokład amerykańskiego statku badawczego Nathaniel B. Palmer, a następnie do amerykańskiej stacji naukowej.
"To dzieło nie okazało się chwilową inicjatywą, ale nabrało poważnego charakteru".
"Mamy nowe incydenty w naszym regionie i na Morzu Bałtyckim co tydzień, prawie każdego dnia".
Abp Galbas zaprasza na spotkanie o ochronie życia i zdrowia psychicznego.
Wielu liderów nadal mierzy zaangażowanie przez pryzmat wyników i realizacji celów.
"Chowanie urazy jest jak trzymanie się rozżarzonego węgla z zamiarem rzucenia nim w kogoś innego".
"Weźmiemy na cel tych, którzy (...) ułatwiają obchodzenie sankcji".
Rosja i Białoruś mogą przeprowadzić w Polsce operacje sabotażowe oskarżając Ukrainę.