Problemy uznawania przez Rosję polskich świadectw weterynaryjnych i fitosanitarnych były w środę jednym z głównych tematów rozmów ministra rolnictwa i rozwoju wsi RP Marka Sawickiego z minister rolnictwa Rosji Jeleną Skrynnik.
Sawicki przyjechał do Moskwy, aby przy okazji Święta Niepodległości Polski promować polskie produkty rolno-spożywcze.
"Obecność polskiej żywności na rynku rosyjskim jest widoczna, ale wciąż za mała" - oświadczył polski minister przed spotkaniem z panią Skrynnik. "Zaledwie 4-4,5 proc. całego naszego eksportu rolno-spożywczego trafia na rynek rosyjski" - dodał.
Sawicki zauważył, że wartość polskiego eksportu rolno-spożywczego w 2008 roku wyniosła 11 mld euro, z czego na rynek rosyjski przypadło tylko 400-450 mln euro.
"Potrzeba nam głębszej współpracy i częstszych rozmów po to, by przekonać nasze służby wykonawcze, administracyjne i inspekcyjne, że deklaracje polityczne i stan prawny trzeba po prostu realizować" - podkreślił.
Zdaniem ministra, "warto uczynić wszystko, aby rosyjski konsument mógł rozkoszować się dobrym smakiem i dobrą jakością polskiej żywności". "Myślę, że bliskość kulturowa, przyzwyczajenia konsumenckie i podobieństwa naszych kuchni przyczynią się do tego, że handel artykułami rolno-spożywczymi będzie zdecydowanie lepszy" - oznajmił.
Sawicki wyjaśnił, że chodzi przede wszystkim o szersze otwarcie rynku owoców, warzyw i mięsa. "Mamy bardzo dobre relacje, jeśli chodzi o uznawanie przez stronę rosyjską naszych świadectw na produkty rybne i pasze. Chcielibyśmy, aby w wypadku mięsa i mleka również takie wzajemne zaufanie mogło być realizowane" - powiedział.
Polski minister przypomniał, że z poprzednim szefem resortu rolnictwa Rosji Aleksiejem Gordiejewem uzgodnił, iż "te rynki będziemy szerzej na siebie otwierać; że strona rosyjska będzie prowadziła wyrywkowe kontrole polskich produktów; że nie będzie potrzeby dołączania do każdej partii produktu eksportowanego na rynek rosyjski świadectw weterynaryjnych czy fitosanitarnych".
Od 1 czerwca strona rosyjska wprowadziła obowiązek dołączania świadectwa bezpieczeństwa do każdej partii wwożonych do Rosji jabłek, a od 1 października - również do każdej partii truskawek, wiśni i warzyw.
W ubiegłym miesiącu rosyjskie media podały, że szef rosyjskiej Federalnej Służby Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego (Rossielchoznadzor) Siergiej Dankwert chce zmniejszyć listę dostawców do Rosji produktów mlecznych z krajów Unii Europejskiej, w tym z Polski. Według Dankwerta, inspekcje rosyjskich specjalistów w Polsce i na Litwie wykazały, że co najmniej 30 procent dostawców nie spełnia rosyjskich wymagań. Głównym naruszeniem jest obecność antybiotyków w wyrobach mlecznych.
Sawicki zapowiedział, że będzie to jednym z tematów jego rozmów w Moskwie, choć ostrzeżenia te strona polska traktuje tylko jako informację medialną.
"Oficjalnie ani minister Dankwert, ani minister Skrynnik z takim ostrzeżeniem wobec nas nie wystąpili. Chcę wyraźnie podkreślić, że polskie przetwórstwo mleczarskie jest najnowocześniejsze w Europie. Spełnia wszelkie standardy i wymogi. Ewentualne medialne zarzuty o antybiotyki czy złą jakość są zwykła grą rynkową. Grą nieuprawnioną" - oświadczył.
"Wierzymy, że obostrzenia dotyczące świadectw bezpieczeństwa są bardziej związane z kryzysem, niż faktycznym zagrożeniem bezpieczeństwa żywnościowego Rosji. Będziemy przekonywali stronę rosyjską, że jakość polskich produktów jest wysoka. W ostatnim czasie nie mieliśmy żadnych zwrotów czy zastrzeżeń" - podkreślił.
Chodzi o wypowiedź Franciszka ze spotkania z włoskimi biskupami.
"Całe państwo polskie działało wspólnie na rzecz pana uwolnienia"
Ponad trzy tygodnie temu wojsko Izraela rozpoczęło ofensywę na to miasto.
TOPR ewakuowało 15 turystów nieprzygotowanych na warunki na szlaku.