Obserwując zachowanie wielu rodaków przed świętami Bożego Narodzenia czasami mam wrażenie, że wśród rzewliwych melodyjek oraz zalewu słów pełnych życzliwości, słodyczy i miłości, tak naprawdę organizujemy święta egoizmu i samozadowolenia.
Zamiast organizować krucjaty w obronie karpi, może lepiej zatroszczyć się o ludzi, którzy w czasie tych z natury rodzinnych świąt, potrzebują pomocy?
Człowiek powinien być jak mądry gospodarz: korzystać ze świata przyrody rozsądnie. Skrajności – nadmierna eksploatacja zasobów i ascetyczne umartwianie się aż do samozagłady rodzaju ludzkiego – nie są zgodne z chrześcijańską wizją człowieka i świata.
Czy beatyfikacja Jana Pawła II nie sprawi, że trafi on do lamusa? A my zamiast odkrywać jego życie i nauczanie znajdziemy sobie tylko kolejną metę do osiągnięcia?
Ci, którzy poznali inne kraje północnej czy zachodniej Afryki, odwiedzając Libię, dostrzegą kilka istotnych różnic. Tutejsi mieszkańcy inaczej reagują na widok przybysza ze świata Zachodu.
No i zaczęło się: z gitarą pod brodą, z aparatami i kamerą w rękach pokonujemy na pełnej prędkości kilkudziesięciometrowe wydmy, piszcząc przy tym z radości.
O sprawach dotyczących religii Gazeta Wyborcza pisze chętnie. Tyle że jej publicyści dość często własne poglądy przedstawiają jako nauczanie Kościoła. A gdy w jakiejś sprawie dłużej nie da się fikcji utrzymać, zaczyna się frontalny atak. Na katolików identyfikujących się z tym, czego naucza Kościół.
Co z tego, że miska na dachu, skoro na każdym kanale mówią co innego. Nawet pogoda się nie zgadza. A proboszcz jak dąb (nie mylić z wagą i posturą). Trwa w tym samym miejscu, niezmiennej prawdy Bożej nauczając.
„Jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał […] jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania”. Nie ma co się łudzić, że ludzie tego nie dostrzegą i dadzą się namówić na życie wartościami bez pokrycia w Nim.
Podtrzymywanie przekonania, że w życiu publicznym powinny funkcjonować wyłącznie chodzące ideały, to naiwność, która prowadzi do mistyfikacji na wielką skalę.