Nowy numer „Wprost” publikuje rozmowę z prof. Wiesławem Biniendą z Uniwersytetu Akron w Ohio. Polski naukowiec pracujący w USA, na którego powołuje się Antoni Macierewicz, kwestionuje oficjalną wersję katastrofy smoleńskiej.
- Tu-154 nie mógł stracić skrzydła po uderzeniu w brzozę. Symulacja tego zjawiska pokazuje, że uszkodzenie skrzydła w wyniku kontaktu z brzozą jest ograniczone do krawędzi, bez uszkodzenia części nośnej skrzydła – mówi prof. Binienda.
Ekspert posłużył się danymi z raportu Millera oraz z informacji producenta tupolewa. Wprowadził je do programu komputerowego, symulującego wpływ wysokiej energii. Zbadałem przypadki przy różnym kącie uderzenia, różnej prędkości samolotu, grubszej średnicy brzozy, zmienił też gęstość brzozy smoleńskiej na tyle, że zatonęłaby w wodzie. - W żadnym przypadku skrzydło by się nie urwało w wyniku zderzenia z brzozą - podsumowuje.
Profesor twierdzi też, że oderwany kawałek skrzydła powinien spaść nie dalej niż 12 metrów od brzozy. Tymczasem znaleziono go 111 metrów od drzewa.
Zdaniem Biniendy, rządowi eksperci, badający katastrofę, opierają się "wyłącznie na wierze, intuicji i demagogii". Dodaje: - „Żadna z osób, które dyskredytują moje wyniki, nie zaprezentowała badań, a w szczególności nie zrobiła żadnych symulacji”.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.