Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie potwierdził fakt agresji fizycznej pod krzyżem smoleńskim na Krakowskim Przedmieściu.
Jej ofiarą w sierpniu 2010 r. padł Piotr Strzembosz, pełnomocnik Prawicy Rzeczypospolitej w Warszawie, który wystąpił w obronie osób, stojących pod krzyżem smoleńskim.
- Przypominamy, że faktom tego rodzaju agresji zaprzeczał rzecznik obecnego rządu minister Paweł Graś oraz minister Julia Pitera - głosi oświadczenie Prawicy RP.
Do zajścia doszło 6 sierpnia 2010 r. Oto jak Piotr Strzembosz relacjonował je Informacyjnej Agencji Radiowej: gdy pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu gromadzili się jego obrońcy i ich przeciwnicy, Strzembosz stanął w obronie osoby, która nie chciała, by zrobiono jej zdjęcie i zasłaniała się parasolem. Położył rękę na ramieniu „fotografa”, a ten odwrócił się i uderzył go w twarz.
Strzembosz był zbulwersowany, zwłaszcza, że napastnik został kilkanaście minut później zdarzeniu złapany i spisany przez policję. Ta jednak odmówiła dołączenia tych danych do protokołu z jego zeznań złożonych na komisariacie. Pełnomocnik poszkodowanego zażądał ujawnienia nazwiska sprawy ataku, dzięki czemu można mu było wytoczyć sprawę karną z oskarżenia prywatnego.
Komentując wyrok wydany w tej sprawie, Prawica RP uznała go za swego rodzaju apel o odpowiedzialność prezydenta Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz oraz prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego, który w przypadającą dziś rocznicę pogrzebu pary prezydenckiej na Wawelu „nie przeciwstawił się skandalicznym wystąpieniom naruszającym powagę żałobnych uroczystości”.
Ujawnił to specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy Keith Kellogg.
Rządząca partia PAS zdecydowanie prowadzi po przeliczeniu ponad 99 proc. głosów.
FBI prowadzi śledztwo, traktując incydent jako "akt przemocy ukierunkowanej".
Zapowiedział to sam papież w krótkim pozdrowieniu przed modlitwą „Anioł Pański”.