Szef francuskiej dyplomacji Laurent Fabius ostro odpowiedział administracji USA na słowa krytyki pod adresem Europy za niewystarczające według niej rezultaty walki z kryzysem. "Nie wydaje mi się, aby kryzys zaczął się w Europie" - oświadczył Fabius w Rzymie.
"Nie ma sensu wzajemne obarczanie się odpowiedzialnością" - powiedział szef francuskiego MSZ na wspólnej konferencji prasowej z ministrem spraw zagranicznych Włoch Giulio Terzim we wtorek. Następnie dodał, odnosząc się do początków kryzysu w USA: "Lehman Brothers to nie był bank ani włoski, ani francuski".
W ten sposób skomentował wypowiedzi rzecznika Białego Domu Jaya Carneya, który oświadczył, że rynki są wciąż sceptyczne wobec polityki antykryzysowej w Europie i że dotychczas podjęte działania nie gwarantują ożywienia. Ponadto Carney powiedział, że amerykańska gospodarka gotowa jest poczynić kroki, by "odizolować się od skutków kryzysu w strefie euro". Słowa te wtorkowa prasa włoska uznała za "policzek dla Europy".
Łagodniej wypowiedź rzecznika Białego Domu ocenił włoski minister, który - jak zapewnił - nie dostrzegł w nich "reprymendy", lecz "zachętę do dalszych zgodnych działań". Giulio Terzi przyznał, że podziela obawy Białego Domu. Wyraził też w imieniu swoim i swojego francuskiego rozmówcy przekonanie, że konieczna jest "pilna, zdecydowana i skoordynowana akcja w Europie" na rzecz wzrostu.
Przy okazji spotkania szefów dyplomacji obu krajów zapowiedziano, że 14 czerwca do Rzymu przyjedzie z pierwszą wizytą prezydent Francji Francois Hollande. Spotka się między innymi z premierem Mario Montim.
Fabius powiedział, że Włochy "mają szczęście", że mają takiego prezydenta jak Giorgio Napolitano - "mądrego, o wysokim morale".
Media odnotowały, że francuski minister przyleciał do Rzymu samolotem tanich linii lotniczych.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.