Chrześcijanie w Syrii nie są po stronie reżimu, lecz są przywiązani do stabilizacji w ich kraju - oświadczył w czwartek w wywiadzie dla AFP libański patriarcha maronicki Beszara Rai, zwierzchnik jednego z najbardziej wpływowych katolickich Kościołów wschodnich.
Był on do pierwszych dni sierpnia dziekanem Wydziału Obrony Narodowej na uniwersytecie w Damaszku, który kształci przyszłych wyższych urzędników państwowych i dowódców wojskowych.
Od początku zaznaczył się podział wśród uczestników walki z reżimem w Damaszku, jeśli chodzi o stosunek do nowej inicjatywy. Dowódcy Wolnej Armii Syryjskiej walczący w kraju zadeklarowali przystąpienie do nowej "zunifikowanej" formacji zbrojnej.
Natomiast ci, którzy mają bazę operacyjną w Turcji, niedaleko syryjskiej granicy - dowodzi nimi płk Riad al-Asad - wyrazili zastrzeżenia wobec tej inicjatywy zmierzającej do połączenia wszystkich walczących sił.
Główne punkty, co do których brak porozumienia, to nazwa nowej armii powstańczej i sposób wyłonienia jej dowództwa.
Zastępca dowódcy oddziałów mających swą bazę na terytorium tureckim, Malek Kurdi, powiedział przez telefon dziennikarzom w Kairze, że nowe wojsko powinno przyjąć nazwę działających dotąd wojsk powstańczych, tj. Wolnej Armii Syryjskiej.
"Nie sposób przekreślić historii i dorobku walki WAS i jej dowódców, pierwszych, którzy porzucili szeregi armii rządowej" - powiedział dziennikarzom Malek Kurdi.
Obecnie walkę z wojskami rządowymi prowadzą powstańcy należący do dwóch frakcji WAS - wojskowi dezerterzy oraz cywilni ochotnicy - jak również członkowie zbrojnych milicji powstańczych.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.