Około tysiąca ludzi w poniedziałek wzięło udział w demonstracji w Nowym Jorku w pierwszą rocznicę narodzenia się ruchu protestu Occupy Wall Street piętnującego rosnące nierówności społeczne i korupcję polityki w USA. Aresztowano ok. 150 osób.
Demonstranci zamierzali przejść ulicami Manhattanu do dzielnicy finansowej w południowej części miasta, jednak policja konna zagrodziła im drogę do budynku giełdy na Wall Street. Rzecznik policji podał, że zatrzymano w sumie ok. 150 osób.
Protestujących było znacznie mniej niż rok temu, kiedy w połowie września uczestnicy protestu rozbili obóz w parku Zucotti w pobliżu Wall Street, zlikwidowany przez władze w listopadzie zeszłego roku.
Demonstranci zaczęli się gromadzić na dolnym Manhattanie już w sobotę i niedzielę. W czasie weekendu policja zatrzymała ponad 30 osób.
Działacze ruchu amerykańskich Oburzonych zapowiadają jego odrodzenie w tym roku, ale pierwszy dzień zdaniem obserwatorów przyniósł rozczarowanie. Demonstranci na Manhattanie spotykali się z nieprzychylnymi reakcjami przechodniów.
Jesienią ubiegłego roku ruch protestu rozszerzył się na wiele miast i zwrócił uwagę Amerykanów na problem nierówności i wypaczeń procesu demokratycznego spowodowanych przez pieniądze. Stopniowo jednak tracił rozpęd i osłabł.
Według komentatorów przyczyną był brak charyzmatycznych przywódców, wyraźniej sformułowanego programu politycznego oraz skoordynowanej akcji nacisku na Kongres, aby uchwalał zmiany zgodne z ideami "okupantów".
Dzięki bardzo sprawnej akcji policji i pracy innych służb samochód został odzyskany.
Polecił również zbadanie osób finansujących działalność ruchu antyfaszystów.
Niezmiennie od wielu lat niemal wszyscy badani deklarują zaufanie do straży pożarnej.
Za jego kandydaturą zagłosowało 83 senatorów, 1 był przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu.