Holenderscy eksperci potwierdzili w czwartek, że przyczyną kolizji, po której w środę wieczorem zatonął na Morzu Północnym samochodowiec Baltic Ace, mógł być błąd ludzki.
"Prawdopodobnie nie widzieli się nawzajem" - powiedział w radiu Kees Brinkman z towarzystwa ratowniczego KNRM. Baltic Ace zderzył się z kontenerowcem bandery cypryjskiej Corvus J, należącym do niemieckiej spółki żeglugowej Juengerhans.
Wcześniej przypuszczenie o ludzkim błędzie sformułował Panagiotis Kakoliris, menedżer greckiej spółki Stamco, będącej armatorem Baltic Ace. Załoga płynącego pod banderą Bahamów samochodowca liczyła 24 ludzi w tym 11 Polaków. Uratowano 13 rozbitków.
Jak zaznaczył Brinkman, wiejący w momencie katastrofy wiatr o sile sześciu do siedmiu w skali Beauforta "nie jest dla tak dużych statków żadnym problemem". Baltic Ace miał 148 metrów długości.
Kakoliris poinformował, że statek przewoził z Japonii i Tajlandii ponad 1400 nowych samochodów, w większości marki Mitsubishi.
Wśród pięciu odnalezionych dotąd ofiar śmiertelnych katastrofy jest dwóch Polaków. Trzech marynarzy z Polski jest wciąż poszukiwanych.
>Abp Józef Polak podczas mszy kończącej XII Zjazd Gnieźnieński
Kair liczy na poparcie tej inicjatywy na poniedziałkowym szczycie arabsko-islamskim.
List do uczestników uroczystości w Gietrzwałdzie przysłał prezydent RP Karol Nawrocki.
Bóg - nie, deprawacja - tak. Ale ciągle rodzice mają szansę...
Dzień wcześniej ukraiński wywiad wojskowy (HUR) potwierdził atak na rafinerię ropy w mieście Ufa.
Według armii z około 1 mln osób zamieszkujących Gazę uciekło dotąd około 280 tys.