W środę w Sejmie zaplanowano pierwsze czytanie projektu PO w sprawie tzw. mowy nienawiści. Projekt krytykują organizacje zajmujące się ochroną praw człowieka, bo zamiast rozszerzyć katalog chronionych wartości, wprowadza niejasne pojęcie "naturalnych lub nabytych cech osobistych".
PO chce zapisać w art. 256 Kodeksu karnego, że "kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści wobec grupy osób lub osoby z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, społecznej, naturalnych lub nabytych cech osobistych lub przekonań (...) podlega karze grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".
Tymczasem organizacje pozarządowe od dawna postulują, by katalog chronionych wartości rozszerzyć o: płeć, niepełnosprawność, orientację seksualną i tożsamość płciową.
"Także instytucje międzynarodowe, np. ONZ i Rada Europy od lat wzywają Polskę do rozszerzenia katalogu cech, na podstawie których karana jest mowa nienawiści. Nigdzie jednak w prawie międzynarodowym nie spotkaliśmy się z takim sformułowaniem, jakie zaproponowała PO" - powiedział PAP Krzysztof Śmiszek z Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego.
Według Śmiszka wprowadzanie takich nie do końca jasnych i określonych przesłanek na gruncie prawa karnego jest niebezpieczne. "Prawo karne powinno być ścisłe i precyzyjne, zostawiać jak najmniejsze pole do interpretacji. W tym zaś wypadku pole do interpretacji jest zbyt duże" - uznał.
Jego zdaniem wygląda na to, że PO chce pokazać, że dostrzega problem mowy nienawiści, ale boi się, że wprowadzenie do ustawy takich przesłanek jak "orientacja seksualna" czy "tożsamość płciowa" wzburzy opinię publiczną.
Śmiszek zwrócił też uwagę, że w projekcie pojęcia religia i bezwyznaniowość zostały zastąpione sformułowaniem "przekonania".
"Naszym zdaniem to niebezpieczne. Ofiary mowy nienawiści często są atakowane właśnie ze względu na religię, spotyka to np. żydów czy Czeczenów z powodu ich wyznania. Poza tym co to ma znaczyć, że będą chronione przekonania? Wszystkie? Również przekonania faszystowskie czy przekonanie o wyższości ciemnowłosych nad jasnowłosymi? Można to sprowadzić do absurdu, ale to właśnie pokazuje, jak niejednoznacznie można interpretować te przepisy" - powiedział Śmiszek.
Przypomniał, że autorzy projektu mówili o tym, że ma on chronić także przed mową nienawiści w polityce - karane byłyby osoby nawołujące do nienawiści na tle przynależności politycznej. "Jednak trzeba podkreślić, że ochrona przed mową nienawiści została stworzona po to, by chronić mniejszości. Ochrona polityków to w tym wypadku sprawa drugorzędna" - uznał Śmiszek.
Zaznaczył, że projekt PO nie był konsultowany z organizacjami zajmującymi sie ochroną praw człowieka i pomagającym ofiarom mowy nienawiści, a więc takimi, które znają dobrze skalę problemu i stykają się z nim w codziennej pracy. "W efekcie powstał projekt, który jest dla nas nie do zaakceptowania" - uznał Śmiszek.
Artykuł 256. kk w obecnym kształcie stanowi, że "kto nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych, albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega karze grzywny, karze ograniczenia wolności, albo pozbawienia wolności do lat 2".
Własne projekty zmian w Kodeksie karnym w tej sprawie zgłosiły już Ruch Palikota i SLD. RP proponuje zmianę, która dotyczy ścigania przestępstw popełnianych z nienawiści z uwagi na płeć, tożsamość płciową, wiek, niepełnosprawność oraz orientację seksualną.
Projekt SLD dotyczy ścigania za tzw. mowę nienawiści skierowaną przeciwko osobom odmiennej rasy, orientacji seksualnej czy niepełnosprawnym. Śmiszek podkreślił, że te projekty były konsultowane z zainteresowanymi środowiskami i są lepsze od propozycji PO.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.