Abp Józef Życiński przestrzega przed pogłębianiem przepaści między Kościołem a współczesną kulturą. Metropolita lubelski wygłosił 11 marca na sesji plenarnej Papieskiej Rady ds. Kultury w Watykanie referat pt. "Świadkowie poranka. Obecność Kościoła w mediach w pluralistycznym społeczeństwie".
Kulturowe następstwo podobnej praktyki stanowi pogłębianie przepaści między Kościołem a współczesną kulturą. Na miejscu ewangelicznej zasady "nie potępiać, ale prowadzić do zbawienia" (por. J 3,17) pojawiają się długie katalogi potępionych. Towarzyszą im publicystyczne jeremiady, w których nie widać żadnych odniesień do ewangelii; dominuje w nich ideologiczna negacja współczesności, rodząca poczucie rozpaczy i bezsiły. Podobne oddziaływania tworzą zarówno w kręgu twórców kultury, jak i w środowisku młodzieży zniekształcony obraz Kościoła. Zamiast chrześcijańskiej nadziei i wyzwalającej prawdy proponuje się płytką moralistykę i kasandryczne prognozy. Niektórzy z twórców tego stylu kierują się subiektywnie dobrymi intencjami, gdy usiłują wykazywać np., iż rozwój nauki nie osłabia pozycji wiary. Proponowana przez nich krytyka teorii ewolucji czy fizykalnych teorii kreacji łączy jednak antyintelektualizm z fundamentalizmem biblijnym, który jest rażąco niezgodny z nau czaniem wyrażonym w ostatnim okresie w dokumentach Stolicy Apostolskiej. Nowe formy oddziaływania poprzez media prowadzą w tej perspektywie do antyewangelizacji. W wyniku podobnych działań największe szkody ponosi Kościół. Jego zbawczy przekaz zostaje bowiem zniekształcony i sprowadzony do poziomu zdroworozsądkowych lęków, w których nie widać działania łaski Bożej, ponieważ cała uwaga zostaje skupiona na walce, która całkowicie przesłania horyzont nadziei i miłości. Dominacja polityki nad Ewangelią Jest zjawiskiem naturalnym, iż poszczególni członkowie redakcji katolickich mają swe sympatie polityczne oraz nierzadko poszukują współpracowników i sponsorów w kręgu osób o zbliżonych poglądach. Trzeba jednak przeciwdziałać niebezpieczeństwu identyfikowania Kościoła z programem jednej partii. W 1989 r., po odzyskaniu obecności Kościoła w niecenzurowanych mediach, w Polsce sformułowano oddolnie dwie główne propozycje związania misji Kościoła ze środowiskami politycznymi. Kręgi zachowawcze o tradycji narodowej sugerowały, iż Kościół winien związać swą misję z działalnością Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego. W kręgach intelektualistów katolickich dominowała opinia, iż Kościół winien identyfikować się z programem Unii Demokratycznej, która przekształciła się następnie w Unię Wolności. Gdyby projekty te zostały zrealizowane, doprowadziłoby to do dramatycznych następstw. Po 15 latach ZChN zniknął bowiem praktycznie ze sceny politycznej, natomiast Unia ma wskaźnik poparcia społecznego na poziomie 4-5 i jest praktycznie nieobecna nawet w najważniejszych dyskusjach dotyczących kultury i społeczeństwa. Zdumiewający skądinąd pozostaje fakt, iż absurdalna w swej istocie propozycja wiązania misji Kościoła z partią zrodziła się niezależnie od siebie w dwóch środowiskach bardzo odległych pod względem inspiracji intelektualnych czy ujmowania priorytetów duszpasterskich. Pokusa łączenia misji Kościoła z programem jednej partii jest szczególnie silna w tych mediach katolickich, w których z samej istoty oddziaływania medialnego potrzebny jest codzienny komentarza do zdarzeń politycznych (prasa codzienna, radiostacje z całodobowym programem). Dlatego też warunkiem koniecznym, aby nie szkodzić głoszeniu Ewangelii Chrystusa, jest kategoryczne odrzucenie łączenia tych mediów z działalnością jednej partii. W szczególności w mediach katolickich nie należy do roli ekspertów politycznych podnosić frustratów, którzy musieli wcześniej zrezygnować z działalności politycznej z powodu braku poparcia społecznego. Nie należy też powierzać tej funkcji dawnym działaczom partyjnym, którzy pełnili jakiekolwiek funkcje ideologiczne w systemie totalitarnym. Niestety, na przekór etyce i zdrowemu rozsądkowi, sytuacje takie zachodzą. Odbiorcom mediów katolickich proponuje się wówczas polityczny folklor urągający poczuciu elementarnej odpowiedzialności.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.