Po wystąpieniu grupy SLD-owskich senatorów z projektem ustawy o legalizacji związków homoseksualnych pojawiła się kolejna próba wsączania w świadomość polskiego społeczeństwa opinii pozostających w jaskrawej sprzeczności z uznanymi powszechnie zasadami chrześcijańskiej moralności - napisał w Nszym Dzienniku ks. prof. Tadeusz Ślipko SI.
Skoro jednak rozumna wolność konstytuuje osobową godność człowieka, w takim razie stajemy wobec kapitalnego problemu. Idzie o to, czego dr Hartman zupełnie nie dostrzega - że termin "wolność" jest terminem o szerokim treściowym znaczeniu, a zatem trzeba ustalić, jaka jest obiektywna struktura wolności, co określa istotny sens tej struktury i jakie są konsekwencje tych ustaleń. Wolność jest wielkim atrybutem osoby, ale atrybutem ambiwalentnym; naznaczona jest wspomnianą antynomią czynienia dobra lub zła, tworzenia bądź niszczenia. Człowiek nie może być jednak "rozdartą sosną". Konstytutywna antynomia wolności stwarza przeto podstawę dla postulatu włączenia jej w ład moralny, w którym znajduje ona świat moralnych wartości i imperatywów jako zobowiązujących wzorców kształtowania dostępnego sobie modelu osobowej doskonałości. Otóż jednym z pól, na którym człowiekowi przychodzi realizować moralny sens wolności, jest szacunek i uznanie nienaruszalnego statusu moralnej godności własnego życia. Życie stanowi bowiem fundamentalny warunek urzeczywistniania doczesnych i transcendentnych przeznaczeń ludzkiej osoby, wśród których z racji jej cielesnej kondycji mieści się również trud przezwyciężania zła fizycznego w postaci cierpienia, jakie niosą ze sobą choroby, nieszczęśliwe wypadki, a także bolesne doświadczenia starości. Te bolesne doznania nie są w żadnym wypadku stanem uwłaczającego człowiekowi poniżenia, jak to się wydaje dr. Hartmanowi. Są nieszczęściem, ale nie są zawstydzeniem; są próbą, ale nie są życiową klęską. Nadrzędna ranga życia ludzkiego i wynikający z niej jego nienaruszalny charakter z góry przekreśla wszelką moralną dopuszczalność uwolnienia się od jakiegokolwiek cierpienia za pomocą śmierciosprawczych, samobójczych bądź zabójczych działań eutanatycznych. Nie będzie przeto przesadą mówienie o analogii między świadomym znoszeniem bolesnych doświadczeń granicznej degradacji człowieka a świadectwem męczeństwa; analogii szczególnie wyraźnej, kiedy przenikają je religijne motywacje duchowego zjednoczenia z cierpiącym Chrystusem. W tym kontekście sytuacja granicznej degradacji człowieka przeistacza się w rzeczywiste "experimentum crucis" wolności człowieka w ciążącej na niej realizacji moralnych zadań, a zarazem wstrząsającym świadectwem, co znaczy "być człowiekiem". Jedynie wolność rozumnej istoty jest zdolna wznieść się ponad granice dotkliwego cierpienia, dochowując wierności moralnemu ideałowi, który nakazuje szanować nietykalność ludzkiego życia do ostatniego momentu doczesnego bytowania. Moralne zło eutanazji nie oznacza jednak biernej postawy wobec cierpienia. Stawia to na porządku dziennym odrębną problematykę "posługi dla umierających", której zadaniem jest nakreślić etyczny scenariusz wspierających te osoby zachowań, przede wszystkim ze strony rodziny i służby zdrowia. Przy pełnieniu tego zadania granice bezpieczeństwa wyznacza wyróżnienie "środków ubocznie zgon przyspieszających" w przeciwieństwie do "śmierciosprawczych działań eutanatycznych". Ich uboczny, przyspieszający zgon charakter, jedynie tolerowany przez działające osoby, uwalnia je od moralnej winy eutanazji, otwiera natomiast pole nie tylko dla czysto duchowego wspierania cierpiącej osoby, lecz także dla stosowania wszelkich zabiegów uśmierzających doznawane przez nią bóle bądź wręcz je znieczulających. W tym obszarze poczesne miejsce zajmuje współczesna medycyna[8] w tym stopniu, w jakim inspiruje się tradycyjną w chrześcijańskiej cywilizacji życia, aczkolwiek sformułowaną przez stoickiego filozofa dewizą "res sacra miser" (rzeczą świętą człowiek nieszczęśliwy), w praktycznych zaś - bywa też, że nieprzejrzystych - przypadkach korzysta z pomocy niedostrzeganej przez dr. Hartmana (zapewne z nadmiaru uczoności), jednak istniejącej i rozwijającej się chrześcijańskiej filozoficznej bioetyki. Zatem nie eutanazja, ale analgetyka[9].
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.