Po wystąpieniu grupy SLD-owskich senatorów z projektem ustawy o legalizacji związków homoseksualnych pojawiła się kolejna próba wsączania w świadomość polskiego społeczeństwa opinii pozostających w jaskrawej sprzeczności z uznanymi powszechnie zasadami chrześcijańskiej moralności - napisał w Nszym Dzienniku ks. prof. Tadeusz Ślipko SI.
Przewodnie idee proeutanatycznej inicjatywy dr. Hartmana Za punkt wyjścia służy autorowi przypuszczenie: "Zapewne kilka procent populacji światowej umiera w szpitalach w wyniku tzw. działań eutanatycznych - od zastrzyków usypiających lub z powodu zaprzestania intensywnej terapii". Po kilku dalszych równie ogólnikowych sformułowaniach dr Hartman konkluduje: "Nie można dokładnie oszacować skali tych przygnębiających zjawisk w różnych krajach, zawsze jednak mówi się o co najmniej kilku procentach (s. 22, k. 1). Od tak zarysowanej faktografii autor przechodzi na teren moralno-prawnych intuicji i instytucji społecznych, które - piętnując eutanazję jako moralne zło i przedmiot legalnej kryminalizacji - uniemożliwiają "próby istotnej zmiany ustawodawstwa w celu ograniczenia i objęcia kontrolą eutanazji. Dziś jednak, po dokonaniu bezprecedensowych zmian w prawie holenderskim, stoimy być może na progu globalnego przełomu" (s. 22, k. 1-2). Autor w obawie, aby sprawa nie utknęła w martwym punkcie, szkicuje najpierw ogólny kierunek działań zmierzających do realizacji tego celu, następnie zaś wygłasza swego rodzaju apologię eutanazji, usiłując w ten sposób przezwyciężyć panujący współcześnie antyeutanatyczny klimat. Sądzi, że da się to osiągnąć, jeśli społeczeństwu przedstawi się nowy, bardziej atrakcyjny obraz eutanazji. Pierwszym krokiem w tym kierunku jest rekonstrukcja historycznego procesu wykrystalizowania się w starożytnym grecko-rzymskim społeczeństwie ideału "dobrej śmierci", czyli śmierci bezbolesnej i wolnej od przedśmiertnych doznań lęku, w pewnych przypadkach nawet w formie świadomie podjętego samobójstwa. Decydującą rolę odegrała w tym procesie filozofia stoicka, której proeutanatyczne prometejskie inspiracje rysują się w tak żywych kolorach, że - zdaniem Hartmana - nawet Jan Paweł II pochylił przed nimi czoło w encyklice "Evangelium vitae". Mimo to upowszechniający się w starożytności kult "dobrej śmierci" został z biegiem czasu przygaszony przez moralność chrześcijańską, która po dziś dzień wszelkie samobójstwo okłada sankcją grzechu ciężkiego. Jednakowoż w świadomości współczesnego świata, w tym także wśród wielu katolików, poczyna się utrwalać opinia, która uznaje "moralną dopuszczalność eutanazji w pewnych sytuacjach" (s. 22, k. 4). Ta zmiana poglądów powoduje, że kierujące się nimi jednostki postępują zgodnie "z pewnym usankcjonowanym tradycją ładem moralnym" (s. 22, k. 4). Zarysowany w tych słowach stan rzeczy - zdaniem autora - domaga się ingerencji ze strony prawa państwowego. Wprawdzie "prawo nie służy do tego, aby kodyfikować pryncypia moralności" (s. 25, k. 2), mimo to jego obowiązkiem jest "w miarę możności zapobiegać rozszerzaniu się zła" (tamże). W przypadku eutanazji obowiązek polega na tym, aby przez odpowiednie regulacje po pierwsze określić dokładnie warunki, w których obywatel miałby prawo zadecydować o samobójczym bądź spowodowanym przez lekarza zejściu z tego świata, po drugie zaś obwarować te regulacje zespołem surowych zakazów i sankcji celem wykluczeniu ewentualnych nadużyć. W ten sposób położy się kres patologiom, szerzącym się zarówno w świecie pojęć naszego społeczeństwa, jak też w dziedzinie praktycznych poczynań, a równocześnie dokona się wzniosłego dzieła "ucywilizowania eutanazji".
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.