Do polskich parafii na niespotykaną dotąd skalę płyną miliony euro z Unii Europejskiej - donosi Gazeta Wyborcza.
Proboszczowie odkryli źródło, dzięki któremu ratują zniszczone zabytkowe świątynie i wyposażają je w systemy ochrony Chociaż Unia Europejska nie finansuje religijnej działalności Kościoła katolickiego, to jednak ze Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego hojnie wspiera renowacje atrakcyjnych turystycznie zabytków. Jak na polskie warunki dotacje są oszałamiające - wynoszą minimum milion euro. Górnej granicy nie ma. Warunek jest jeden: wnioskodawca musi wykazać, że ma 25 proc. kwoty, o którą się stara. - Unia to dla nas prawdziwy skarb. Takiego zastrzyku finansowego Kościół jeszcze nigdy wcześniej nie otrzymał - cieszy się ks. Zbigniew Walkowiak, proboszcz parafii Wniebowzięcia NMP w Chełmnie w diecezji toruńskiej. - Gdyby nie Bruksela, to nasze piękne świątynie niszczałyby. A tak będą coraz piękniejsze. W diecezji rusza właśnie projekt ,,Rewitalizacji Zabytków Architektury Miasta Chełmna". Bruksela daje na niego milion euro. Ponieważ ks. Walkowiak działa we współpracy z urzędem miasta, będzie miał do dyspozycji połowę tej kwoty. Za niemal 500 tys. euro rozpoczął się wczoraj remont pięciu średniowiecznych budowli należących do jego parafii, m.in. XIII-wiecznego sanktuarium maryjnego z cudownym obrazem Matki Bożej Bolesnej, polichromią z XV wieku, kropielnicą z XIV wieku oraz relikwiarzem ze szczątkami św. Walentego. - Stan kościoła jest fatalny. Przecieka dach, a to powoduje ogromną dewastację drogocennego wnętrza - mówi proboszcz. Żeby dostać unijną dotację, ks. Walkowiak musiał zadłużyć parafię. W banku wziął kredyt na 125 tys. euro. - Miałem obawy, czy go spłacę. Ale gdybym nie zaryzykował, to europejskie pieniądze by mi przepadły. Ryzyka nie bał się też ks. Wojciech Wolniewicz, proboszcz XVII-wiecznej Fary w Poznaniu, który najpierw zebrał od sponsorów pół miliona euro, a potem dostał z UE ponad 2 mln. Nie miał wyjścia, bo jeden z ważniejszych poznańskich zabytków był w opłakanym stanie. Dachom groziło zawalenie, a przedostająca się do wnętrza wilgoć niszczyła kościelną sztukaterię i malowidła. - W pierwszej kolejności wykonamy prace konserwatorskie - opowiada ks. Wolniewicz. - Potem kupię m.in. sprzęt do monitoringu świątyni. Kosztuje ponad 300 tys. zł i zgodnie z ministerialnym rozporządzeniem o ochronie zabytków jest niezbędny. Samemu trudno byłoby go pozyskać.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.