Telewizje publiczna ostro krytykuje na łamach naszego Dziennika uznawany za specjalistę w dziedzinie mediów bp Adam Lepa.
Jeszcze raz potwierdziła się znana prawidłowość, że swoją prawdziwą kondycję dziennikarze ujawniają w medialnych kampaniach wyborczych. W telewizji publicznej jak w soczewce skupiły się zachowania, które wzbudzały wyjątkowy sprzeciw i niesmak. Czego tam nie było: tendencyjność w prowadzeniu programu, w doborze rozmówców, w posługiwaniu się sondażami, brak obiektywizmu w komentowaniu faktów, ucieczka przed najważniejszymi tematami, tworzenie niekorzystnego klimatu dla osób, które nie są "ulubieńcami telewizji publicznej", a faworyzowanie ich przeciwników, stosowanie technik manipulatorskich. Takie są powszechne odczucia odbiorców tej telewizji. To wszystko działo się w Ojczyźnie Papieża, dla którego prawda była zawsze wartością fundamentalną. Jak na ironię, w tej samej telewizji przypominano hasło tegorocznego Dnia Papieskiego: "Jan Paweł II - orędownik prawdy". W 1998 r. Papież Jan Paweł II mówił biskupom polskim przebywającym w Watykanie, na czym polega służba prawdzie i jej obrona w mediach: "Polega ona na obiektywnym i rzetelnym przekazywaniu informacji, unikaniu manipulacji prawdą i przyjmowaniu postawy nieprzekupnej wobec prawdy". Była to ostatnia wizyta ad limina Apostolorum biskupów polskich w czasie tego pontyfikatu. Dlatego słowa te mają wydźwięk szczególnego przesłania i duchowego testamentu Papieża Polaka. Jan Paweł II wielokrotnie podkreślał, że służba prawdzie jest służbą człowiekowi. Dlatego najważniejszym kryterium rzeczywistej wartości dziennikarza nie jest wcale jego elokwencja, obycie warsztatowe czy błyskotliwość, lecz stosunek do prawdy. Z papieskich wypowiedzi jasno wynika, że dziennikarz ma być sługą prawdy. Lekceważenie prawdy w mediach jest aktem pogardy wobec człowieka. Jest też zagrożeniem dla demokracji, co dobitnie podkreślał Papież (m.in. w encyklice "Centesimus annus", nr 46). Dlatego twierdzenie pewnych kół opiniotwórczych, że zagrożeniem dla demokracji są w Polsce Kościół, Radio Maryja czy rzekomy fanatyzm religijny katolików należy traktować jako bardzo nieudolny manewr odciągający. Prawdziwe zagrożenia są gdzie indziej. W swojej refleksji pomijam media komercyjne. Rządzą się one nieco innymi prawami. Główną wartością jest dla nich rynek. Natomiast naczelnym zadaniem telewizji publicznej jest pełnienie misji - ale nie własnej i prywatnej, determinowanej preferencjami politycznymi. Misja ta sprowadza się do służby Narodowi. W swoim funkcjonowaniu nie może więc telewizja publiczna budzić cienia podejrzeń, że jest pod wpływem któregokolwiek z ugrupowań politycznych. Wtedy bowiem traci swoją naturalną misję. Jest najpotężniejszym środkiem oddziaływania na społeczeństwo i najskuteczniej kształtuje opinie obywateli. Dlatego, gdy jest tubą jednej opcji politycznej, staje się niewydolna w pełnieniu swojej misji wobec Narodu i jego dziedzictwa kulturalnego.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.