Przewodniczący Konferencji Episkopatu Włoch arcybiskup Genui Angelo Bagnasco od wczoraj jest ochraniany przez policjantów. Władze obawiają się bowiem gwałtownych reakcji na kontrowersyjną wypowiedź hierarchy o wolnych związkach, szczególnie homoseksualnych. Wczoraj na drzwiach katedry w Genui ktoś wypisał sprayem: "Bagnasco hańba!!! - informuje "Rzeczpospolita".
We Włoszech od tygodni trwa zażarty spór o rządowy projekt ustawy regulującej problem wolnych związków. Od wczoraj pracuje nad nim włoski parlament. Watykan stanowczo sprzeciwia się prawnemu uznaniu nieformalnych związków. W ostatni piątek arcybiskup Bagnasco tłumaczył, że jeśli zostaną one uznane, będzie to cios wymierzony wprawa naturalne - przypomina Rzeczpospolita. Jeśli zaś lekceważy się prawa naturalne, to znika obiektywne kryterium osądzania, co jest dobrem, a co złem. Wówczas - przekonywał hierarcha z Genui - kryterium staje się opinia publiczna, czyli "większość ubrana w piórka demokracji". Jeśli uzna się prawnie wolne związki, to w przyszłości będzie można uznać za zgodne z prawem kazirodztwo albo pedofilię. Rozpętała się burza. Arcybiskupowi zarzucono natychmiast, że stawia znak równości między wolnymi związkami a kazirodztwem i pedofilią. Hierarcha podał przykłady z Anglii, gdzie brat z siostrą żyją ze sobą i mają dzieci, i z Holandii, gdzie pedofile założyli partię polityczną. Oburzeniu dały wyraz nie tylko organizacje gejowskie, ale również radykałowie, liberałowie, skrajna lewica, a nawet minister ochrony środowiska Pecoraro Scanio. Burzył się też przewodniczący Izby Deputowanych, zreformowany komunista Fausto Bertinotti.
Zgodnie z planami MS, za taki czyn nadal groziłaby grzywna lub ograniczenie wolności.
Wciąż aktualne pozostaje stanowisko Trybunału, że Konwencja nie przyznaje „prawa do aborcji”.
Wciąż aktualne pozostaje stanowisko Trybunału, że Konwencja nie przyznaje „prawa do aborcji”.
Szymon Hołownia wybrany z kolei został wicemarszałkiem Sejmu.
Polskie służby mają wszystkie dane tych osób i ich wizerunki.
Rosyjskie służby chcą rozchwiać społeczeństwo, chcą nas wystraszyć.
Mówi Dani Dajan, przewodniczący Instytutu Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu Yad Vashem.