Reklama

Zadanie, które trzeba wykonać

Ta diecezja żyje, ma swój rytm i swoją historię. Nade wszystko pragnę być otwarty. Chcę się tej ziemi i tego Kościoła najpierw nauczyć. Poznać ludzi, poznać ich troski i problemy - mówi w wywiadzie dla Naszego Dziennika bp Edward Dajczak.

Reklama

Tak też pragnę przeżywać swoje powołanie. Chcę zawsze być człowiekiem gotowym pomagać innym ludziom. W mojej poprzedniej bulli nominacyjnej - na biskupa pomocniczego w Gorzowie - jest cytat ze św. Augustyna, zadedykowany mi przez Jana Pawła II. Parafrazując - pasterze mają być ludźmi, którzy nie zajmują się sobą. Te słowa są nadal aktualne teraz - w Koszalinie. Pasterz jest obrazem Kościoła. Podejmując się tego zadania, muszę wychodzić do ludzi, być z nimi. Być otwartym na drugiego człowieka, zajmować się nim, pomagać mu. Szczerze pragnę, aby tak już pozostało w moim sercu do końca życia. Chcę tu, w Koszalinie, wrosnąć jak drzewo. W tej mojej diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej chcę zakończyć życie. - Jak Ksiądz Biskup postrzega dzisiaj Kościół na Pomorzu? - Kościół na Pomorzu jest Kościołem, który - podobnie jak w mojej poprzedniej diecezji - nie może bazować na mocnej tradycji chrześcijańskiej. Ta tradycja została rozchwiana po wojnie. Ówczesnej władzy państwowej zupełnie nie zależało na tym, aby Polacy na tych terenach pozbierali się i zintegrowali. I tu jest zadanie jakby podstawowe - żeby się pozbierać, żeby troszeczkę poscalać. Żeby pozwolić ludziom stać się jedno. A ponieważ nie ma siły tradycji takiej jak w centralnej Polsce czy na wschodzie lub południu, to pozostaje jedna jedyna ścieżka. Poprzez świadka wiary ktoś powie "wierzę". I w tym momencie - można tak powiedzieć - pojawia się jeszcze jeden człowiek w Kościele. Wierzący człowiek! Do tego potrzebni są świadkowie. Po prostu inaczej się nie da. Współczesny człowiek z reguły nie ufa, jest podejrzliwy. On patrzy na wszystko ostrożnie, a nawet z przesadną ostrożnością. Jest sceptyczny, często dystansuje się od wszystkiego. Słuchając kogoś, przeważnie myśli, czy czasem ten mówiący nie przesadza. Dlatego też w takiej sytuacji jest tylko jedno wyjście. Potrzebne są świadectwa. Potrzebni są świadkowie wiary. Nie widzę innego sposobu, aby takiego człowieka przekonać. Bo jak mu to inaczej udowodnić? Jeszcze jednym tłumaczeniem? Może się roześmiać i powiedzieć: ty sobie mów, a ja zdrów. - Jak Ksiądz Biskup widzi przyszłość Kościoła na Pomorzu? - Wizja Kościoła na Pomorzu jest dla mnie jednoznaczna. Już nieraz to mówiłem, że potrzebna jest katecheza parafialna, bliskość człowieka. Do tego koniecznie trzeba dołożyć jeszcze jedną rzecz - zaangażowanie świeckich. Już nie da się dzisiaj głosić Ewangelii tylko siłami duchownych. Nie da się dlatego, że są przestrzenie, do których nieraz duchowni nie dochodzą. Co więcej, potrzebne jest ogromne zaangażowanie. Jeżeli na naszym terenie w mniejszym stopniu niż gdzie indziej funkcjonuje tradycja rodzinna, słabsza jest wiara i rodzina. Widać to m.in. w uczestnictwie we Mszy Świętej. W porównaniu z tarnowską, krakowską czy kaliską, poznańską czy inną nasza diecezja pod tym względem jest trzecia od końca. Widać, że słaba jest rodzina.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
4°C Sobota
dzień
5°C Sobota
wieczór
2°C Niedziela
noc
2°C Niedziela
rano
wiecej »

Reklama