Robert C. pozwał swoją parafię w Częstochowie do sądu. Zażądał 10 mln zł odszkodowania.
Uzasadnił to w pozwie: „Bez mojej woli najpierw mnie ochrzczono, potem musiałem uczestniczyć w mszach świętych i lekcjach religii. Przez 27 lat żyłem w ciągłym strachu przed piekłem ognistym. Męczono mnie w ten sposób psychicznie i dlatego myślę, że są to szczególne okoliczności do przyznania zadośćuczynienia” – napisał.
Przy tak wielkim roszczeniu powód musiałby wpłacić do sądu 100 tys. zł „wpisowego”, ale został z tego zwolniony, jako że wykazał, iż jest biedny.
Sąd Okręgowy w Częstochowie oddalił pozew, bo Robert C. nie zdołał dowieść ponad wszelką wątpliwość, że chrzest, lekcje religii i uczestnictwo w Mszach naruszyły jego dobra osobiste. Nie udowodnił też, że był zmuszany do praktyk religijnych i że uniemożliwiono mu samodzielne kształtowanie światopoglądu. Samego chrztu i nauki religii za zgodą i wiedzą rodziców sąd nie uznał za działanie wyrządzające szkodę, szczególnie że Konstytucja gwarantuje rodzicom prawo do wychowania zgodnie z własnymi przekonaniami. Ponadto powód nie był ochrzczony w parafii, którą skarżył, a także nie uzasadnił, dlaczego odszkodowanie miałoby być tak wysokie.
Robert C. nie poddał się i odwołał się do Sądu Apelacyjnego w Katowicach. Jego zdaniem sąd pierwszej instancji nie przyłożył się należycie do zbadania sprawy, bo na przykład odrzucił jego wniosek o powołanie biegłego biblisty. Katowicki sąd jednak podzielił zdanie sądu pierwszej instancji, stwierdzając, że decyzja sądu w Częstochowie była prawidłowa.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.