Reklama

Amerykańska agencja dyskryminuje?

Standardem współczesnej medycyny jest postępowanie oparte na dowodach, nie na ideologii.

Reklama

Ostatnio tematem medialnym stała się możliwość oddawania krwi przez osoby homoseksualne. Padają retoryczne pytania: Kto by chciał krew homoseksualisty? To absurdalna optyka. Jakość krwi nie zależy od orientacji seksualnej człowieka, który ją oddaje, podobnie jak nie zależy od koloru skóry, wyznania i innych czynników. Krew przetaczana jest anonimowo, a biorcę zazwyczaj interesują dwie rzeczy: po pierwsze, że ta krew jest mu potrzebna, po drugie, że jest zdrowa, czyli nie naraża go na późniejsze powikłania. Tu leży sedno problemu. Czy można bezpiecznie pobierać krew od homoseksualistów? Dodajmy – takich, którzy choć raz odbyli stosunek homoseksualny, bo nie chodzi tu o orientację jako taką? Zakaz, o którym mowa, został wydany w 1977 roku, w czasie gdy w tej grupie rozszalała się epidemia AIDS. Krew jest wprawdzie zawsze badana, ale po pierwsze testy nie mają 100% czułości, po drugie nie wykrywają zakażeń, do których doszło bardzo niedawno. Uznano wówczas, że bezpieczniej będzie zrezygnować z części potencjalnych dawców, jeśli ma to ochronić biorców przed zakażeniami. Dynamika zakażeń AIDS na świecie obecnie się zmieniła. Z pewnością nie jest tak, że AIDS jest „chorobą homoseksualistów i narkomanów”. Czy jednak na tyle, by zmienić istniejący zakaz? Warto w tej kwestii odwołać się do opinii specjalistów. Za autorytet w tym względzie uznałabym na przykład Amerykańską Agencję ds. Żywności i Leków (Food and Drug Administration, FDA). Jakie jest jej zdanie? W sierpniu 2000 r. FDA wydała opinię podtrzymującą zakaz. W maju ubiegłego roku, odpowiadając na krytykę kilku organizacji amerykańskich zajmujących się krwiodawstwem i Czerwonego Krzyża, swoją opinię podtrzymała. Agencja stwierdziła, że zmiana taka mogłaby być dokonana, jeśli pojawiłyby się dane wskazujące, że nie spowoduje ona „istotnego i możliwego do zapobieżenia” ryzyka dla biorców. Oskarżenia o dyskryminację FDA odrzuciła. Gdybym chciała posłużyć się demagogicznym chwytem – chodzi np. o takich biorców, jak niedawno pokazywany w telewizji kilkuletni chłopiec z hemofilią. Jego matka stwierdziła wprost, że nie wie, czy lek, który jej syn musi dostawać, w przyszłości mu nie zaszkodzi. Czy jest dyskryminacją działanie mające na celu ochronę zdrowia tego dziecka? I jak nazwać postępowanie tych, którzy kłamią, wypełniając ankiety przed oddaniem krwi, niezależnie od powodów? Standardem współczesnej medycyny jest postępowanie oparte na dowodach, nie na ideologii. Póki nie ma dowodów, że zmiana zasad postępowania nie stworzy zagrożenia dla biorców, należy się ich trzymać. Jeśli takie dowody – choćby w związku z poprawą możliwości wykrywania zakażeń się pojawią – trzeba będzie zasadę zmienić. Również dla dobra ludzi.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
3°C Wtorek
dzień
3°C Wtorek
wieczór
1°C Środa
noc
0°C Środa
rano
wiecej »