Szef MON sceptycznie wypowiedział się na temat powołania komisji śledczej ds. Macierewicza
Jestem ostrożny wobec pomysłu powołania komisji śledczej ds. działań Antoniego Macierewicza. Nie można wykluczyć, że jej powołanie wpłynęłoby negatywnie na bezpieczeństwo państwa - powiedział w czwartek szef MON Tomasz Siemoniak.
Siemoniak ocenił, że z punktu widzenia służb specjalnych rok 2006 "to jest prawie że wczoraj", więc ostrożnie podchodzi do pomysłu powołania takiej komisji. "Uważam, że z punktu widzenia wpływu na bezpieczeństwo państwa trzeba go rozważać, a nie z punktu widzenia jakiegoś doraźnego sukcesu czy doraźnego show" - powiedział.
Zaznaczył, że "nie można wykluczyć, że powołanie komisji wpłynęłoby negatywnie na bezpieczeństwo państwa".
"Bardzo istotny jest tu wczorajszy głos premiera i jego racjonalne stanowisko, że głównym kryterium jest bezpieczeństwo państwa. Już dość złego czy dziwnego się stało, żeby to jeszcze bardziej powiększać" - powiedział.
Szef MON podkreślił, że w 2006 r. sam zagłosowałby za likwidacją Wojskowych Służb Informacyjnych, ale nie za publikacją raportu z ich likwidacji. Oceniając raport, powiedział, że "nikt w najczarniejszych snach nie mógł przewidzieć", że znajdą się w nim "sensacje i niesprawdzone wiadomości".
Pytany w RMF o sprawę tłumaczenia raportu na język rosyjski Siemoniak powiedział, że została ona zbadana, a stosowna informacja zostanie przedstawiona sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. Informację taką otrzymał już premier.
"Można oceniać zasadność tego działania, można się zastanawiać, dlaczego tego tłumaczenia nie ma w naszych służbach, natomiast raport był w momencie podania do tłumaczenia jawny. Oczywiście, można się zastanawiać, czy akurat było to działanie racjonalne, czy nieracjonalne, ale nie ma w tym jakiejś wielkiej sensacji" - powiedział.
Prokurator generalny Andrzej Seremet pytany w czwartek w radiu Tok FM o potrzebę powołania sejmowej komisji śledczej odpowiedział, że nie ma "żadnych obaw, żeby komisja powstała". "Zastanawiam się tylko nad jej sensem. (...) Jeśli zgadzamy się co do faktów, to pozostaje kwestia ustaleń co do prawa. Czyli komisja miałaby zajmować się dogmatyką i wykładnią prawa i stwierdzeniem, że prokurator błędnie wykładał prawo. Wydaje mi się to zadziwiające" - zaznaczył.
Szef prokuratury przypomniał również, że decyzja stołecznej prokuratury apelacyjnej o umorzeniu śledztwa w sprawie nieprawidłowości przy tworzeniu raportu z weryfikacji WSI jest nieprawomocna. "Zamiast komisji właściwszym organem do stwierdzenia, czy rozumowanie prokuratora było trafne, jest sąd. Poczekajmy na rozstrzygnięcie sądu" - powiedział.
Z kolei minister sprawiedliwości Marek Biernacki powiedział w radiowej Jedynce, że jest "troszeczkę zbulwersowany" ostatnią wypowiedzią prokuratora generalnego. Tłumacząc decyzję Prokuratury Apelacyjnej o umorzeniu śledztwa ws. Macierewicza Andrzej Seremet powiedział, że komisja weryfikacyjna była organem państwowym, ale jej szef, Macierewicz, nie był w niej zatrudniony, wobec czego nie był funkcjonariuszem publicznym.
Biernacki zwrócił uwagę, że odwrotnie sprawę tę interpretują sądy cywilne. "Prokurator generalny i prokuratorzy nie powinni kontestować orzeczeń sądów. A to jest w jakiś sposób kontestacja orzeczeń sądów i szeregu prawomocnych wyroków" - ocenił szef MS.
Złożenie wniosku o powołanie komisji śledczej ds. działań Macierewicza jako wiceministra obrony i szefa SKW zapowiedział Twój Ruch. Według TR komisja śledcza miałaby zbadać jakość stanowienia prawa, pracę prokuratury, proces weryfikacji oficerów służb w okresie, gdy Macierewicz sprawował funkcję wiceministra obrony (m.in. kierował komisją weryfikacyjną dla żołnierzy WSI) oraz szefa SKW.
Premier Donald Tusk powiedział w środę, że nie podjął jeszcze decyzji ws. wniosku o komisję śledczą ds. działań Macierewicza. Zaznaczył przy tym, że na pewno nie dopuści, "by tego typu przedsięwzięcie osłabiło państwo polskie".
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.