Niszczenie wcześniej zamrożonych embrionów, zabijanie tych, które są słabsze, usuwanie z łon matek „nadliczbowych", by dać lepszą szansę rozwoju jednemu, manipulowanie genami w celu „poprawienia" człowieka, klonowanie czy próby tworzenia hybryd ludzko-zwierzęcych to materiał na parę mocnych horrorów. Czy można tego nie widzieć?
By mieć właściwą perspektywę, dawni wodzowie zajmowali przed bitwą miejsce, z którego mogli obserwować przebieg wydarzeń na polu walki. Obawiam się, że dziś walczącym o dobro ludzkości nie tylko jej brak, ale nałożyli sobie jeszcze klapkę na jedno oko. Jeśli instrukcja Kongregacji Nauki Wiary „Dignitas personae” mnie czymś zaskoczyła, to nie rozwiązaniami moralnymi. W tej kwestii jest kontynuatorką wcześniejszego dokumentu tejże kongregacji, „Donum vitae”. Zdumiewa raczej ogrom okropieństw, który wyłania się spod jej spokojnego wywodu. Niszczenie wcześniej zamrożonych embrionów, zabijanie tych, które są słabsze, usuwanie z łon matek „nadliczbowych”, by dać lepszą szansę rozwoju jednemu, manipulowanie genami w celu „poprawienia” człowieka, klonowanie czy próby tworzenia hybryd ludzko-zwierzęcych to materiał na parę mocnych horrorów. Czy można tego nie widzieć? Okazuje się, że sporej części naszego społeczeństwa zupełnie do nie przeszkadza. Los wilka w Bieszczadach, żab w Dolinie Rospudy i minogów w Wiśle wydaje się niektórym ważniejszy, niż los poczętych dzieci. Jeśli tak jest, to dlatego, że w patrzeniu na sprawy świata brakuje szerokiej perspektywy. Zafascynowani możliwościami biotechnologii i nadziejami, które niesie przestali zauważać, że część tych metod dotyczy żywych ludzi. I te żywe ludzkie istoty są w nich materiałem do zapewnienia szczęścia oczekującym potomstwa rodzicom albo podratowania zdrowia tych, którzy mieli nieszczęście zachorować. Dobrze się stało, że powstał dokument Kościoła, który sprawę jasno przedstawia przypominając w dwóch pierwszych zdaniach: „Każdej istocie ludzkiej, od poczęcia aż po naturalną śmierć, należy się godność osoby. Ta podstawowa zasada, wyrażająca wielkie „tak” dla ludzkiego życia, powinna znaleźć się w centrum refleksji etycznej nad badaniami naukowymi w dziedzinie biomedycyny”. Nie jest najważniejszym zadaniem Kościoła troszczyć się o sprawy doczesne. Mimo to ludzki los nie jest mu obojętny. Od wieków inspiruje wierzących w Chrystusa do zakładania szpitali, szkół, sierocińców, domów opieki czy ostatnio hospicjów. Nie dla zysku czy dobrego samopoczucia. Ale z przekonania, że człowiek jest wielką wartością i że stosunek do bliźniego w potrzebie jest podstawowym wyznacznikiem chrześcijańskiej miłości. Czas zauważyć, że budowanie swojego szczęścia kosztem innych to zwykłe, samolubne draństwo. Czas skonstatować, że prosta zasada niezastępowania prokreacji produkcją lepiej zabezpiecza ludzkie prawa, niż skomplikowane procedury, których przestrzegania nie da się wyegzekwować. Niestety, nie łudzę się, że nie będzie takich, którzy perspektywę godności człowieka zamienią na punkt widzenia szczęścia konkretnej osoby. Jeszcze na jedno oko nasuną klapkę, żeby przypadkiem niczego więcej nie zobaczyć.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.