Reklama

Czym się różnią biskupi od minister Środy?

Dlaczego biskupi katoliccy nie wsparli minister Magdaleny Środy w jej walce z seksistowskimi reklamami Ery? - zastanawia się Jarosław Makowski - publicysta, członek zespołu Krytyki Politycznej.

Reklama

Zakopać topór wojenny

Kłopot polega na tym, że przeciwnika łatwiej demonizować, niż z nim rozmawiać. Minister Środzie nieprędko zostanie zapomniane, że podczas konferencji w Sztokholmie powiedziała dziennikarzowi Reutersa: "Katolicyzm nie wspiera bezpośrednio, ale też nie sprzeciwia się przemocy wobec kobiet. Istnieją jednak pośrednie związki, poprzez kulturę, która jest silnie oparta na religii". Stwierdzenie to wywołało w Polsce burzę. Posypały się oskarżenia o antykatolickość i ignorancję intelektualną. Grzmieli nie tylko przedstawiciele Kościoła, lecz także prawicowi politycy. Gdy jednak emocje opadły, nie zabrakło rzeczowej dyskusji, której owocem było kilka tekstów poświęconych przemocy w rodzinie. Problem przestał być w końcu tematem tabu - również, co ważne, w kręgach katolickich. Trudno więc oprzeć się wrażeniu, że istnieją sprawy - np. seksizm czy walka z pornografią - które bez względu na różnice światopoglądowe czy religijne mogłyby łączyć ludzi we wspólnym działaniu. Gdyby biskupi zakopali topór wojenny, pokazaliby naszemu, w większości katolickiemu społeczeństwu, że tam, gdzie chodzi o ochronę godności ludzkiej, liberał, feministka i katolicki hierarcha mogą działać razem. Ciekawe, czy Era lub jakakolwiek inna firma zaryzykowałaby promowanie swoich produktów za pomocą seksistowskich reklam, gdyby wiedziała, że Kościół może wezwać wiernych do bojkotu takiej firmy? Dlaczego w sprawie kampanii Ery milczą w końcu dyżurni stróże moralności, którzy jeszcze niedawno wieszali psy na Środzie za jej wypowiedź w Sztokholmie? Do takich działań wcale nie trzeba angażować autorytetu Episkopatu. Wystarczy, by skrzyknęli się katolicy świeccy. Tyle tylko, że polski katolik jest nadal bierny - czeka, co powiedzą lub zasugerują mu duszpasterze albo guru z toruńskiej rozgłośni, na którego w Episkopacie nie ma mocnych. Dopóki nasz laikat nie stanie się świadomy swych praw i obowiązków, dopóty inicjatywa spoczywać będzie w rękach hierarchów. Tak czy owak - jako posiadacz telefonu sieci Era nie przedłużę umowy z tą firmą. Od redakcji Jarosław Makowski stworzył sobie problem. Wymyślił problem tam, gdzie go nie ma. Po co to zrobił? Tego nie wyjaśnia. Być może po to, aby móc wydrukować tekst na łamach Gazety Wyborczej. Teza zawarta w jego tekście jest tak zdumiewająca, że nie sposób uwierzyć, iż jest to rzeczywisty problem Jarosława Makowskiego. Trudno uwierzyć, że znany publicysta oczekuje, iż biskupi będą się zajmowali publicznym ocenianiem reklam. Łatwo sobie wyobrazić, jak zareagowałby Jarosław Makowski, gdyby katolicki biskup rzeczywiście ocenił którąś z kampanii reklamowych. Oburzenie nie miałoby zapewne granic. Padłyby zapewne słowa w obronie wolności słowa, oskarżenia o cenzurę i mieszanie się w nieswoje sprawy. Najdziwniejsze jest zakończenie. Czy Jarosław Makowski rezygnację z usług sieci telefonii komórkowej próbuje uzasadnić względami religijnymi? Przyślij swój komentarz wiara@wiara.pl
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
5°C Niedziela
wieczór
3°C Poniedziałek
noc
2°C Poniedziałek
rano
3°C Poniedziałek
dzień
wiecej »

Reklama