Na transgranicznej pielgrzymce przenikają się obyczaje, świadectwo wiary, wspólna modlitwa, pieśń.
Na Śląsku w wielu miejscach czczony jest św. Roch – patron chorych, odrzuconych, pielgrzymujących, zaprzyjaźnionych ze zwierzakami... Chorych nie tak zwyczajnie, ale przerażająco. Dotkniętych grozą dżumy i cholery – plagami, które raz po raz wyludniały całe połacie Europy, także Śląska. Gdy zaraza ustawała, po latach, a nawet dziesięcioleciach, gdy życie wracało do normy, wznoszono kościoły lub kaplice św. Rochowi dedykowane. Żywi dziękowali za ratunek... Ostatnia straszna epidemia na Śląsku miała miejsce około roku 1832. Z tamtych czasów zostało wiele „cholerycznych cmentarzy” z czasem ozdobionych świątyniami. Na pograniczu – kiedyś austriacko-pruskim, obecnie czesko-polskim, niedaleko Głuchołaz, w stulecie zarazy, w roku 1935, wzniesiono kościółek św. Rochowi poświęcony. Do linii granicznej blisko, kilkaset metrów. Przez ostatnie dziesiątki lat stał opuszczony. Z polskiej strony był niedostępny – „granica przyjaźni” skutecznie izolowała wszystko. Od strony czeskiej rejon graniczny był pod ścisłym nadzorem, a wszelkie pozostałości religijne ulegały dewastacji.
Czasy się zmieniły. W Czechach wierzący odzyskali religijną swobodę, granica przestała dzielić. Czeskie władze zasypały rów przecinający transgraniczną drogę. Dawni mieszkańcy tych ziem mogą bez skrępowania przyjeżdżać z Niemiec, to już niemłodzi ludzie, ale zapoczątkowali pielgrzymki na odpust św. Rocha (16 sierpnia) do kościółka w Kolnovicich (Kohlsdorf). Z polskiej strony od ośmiu lat przybywa tam procesja z pobliskich Gierałcic i Biskupowa, a przewodzi jej tamtejszy duszpasterz, ks. dziekan Marian Wanke. Grupa pielgrzymów dochodzi zwykle do setki osób. Ze strony czeskiej jest proboszcz z Mikulovic, ks. Jiří Urbánek. Jego parafian jest niewielu – religijność po stronie czeskiej mierzy się raczej pełnym oddania zapałem nielicznych niż liczebnością wiernych. W każdym razie dla lokalnej społeczności wierzących z obu stron granicy jest to jeden z czynników dokonującego się powoli procesu osmozy, wzajemnego przenikania postaw, świadectwa wiary, wspólnej modlitwy, religijnej pieśni, obyczaju.
W sobotę 16 sierpnia kolejny już raz miała miejsce taka uroczystość. Nawet pogoda, kapryśna w tych dniach, na popołudnie rozegnała chmury i słońcem ożywiła górski krajobraz. Atmosfera była radosna i taka wręcz domowa. Msza dwujęzyczna – na pograniczu jedni rozumieją drugich, bariery nie ma. Na koniec mała „biesiada” – gierałcicki proboszcz z gitarą, piosenka religijna i nie tylko. No i oczywiście polski proboszcz z czeskimi pątnikami zaśpiewali „Jeseníki krásné” – bo widok stąd właśnie na piękne Jeseníki. Maleńki poczęstunek – ciasteczka, kanapeczki na stojąco przed kościołem. Za rok 80. rocznica poświęcenia kościoła św. Rocha, zapowiada się większa uroczystość. I dobrze. Do tego czasu nawiążą się bez wątpienia kolejne nici zszywające pogranicze kiedyś tak dotkliwie przez totalitarną władzę pokaleczone. Obaj proboszczowie już teraz zapraszają gości z dalszych okolic.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.