Paweł Korzeniowski (AZS Warszawa), czasem 1.55,74, zdobył brązowy medal w wyścigu na 200 m stylem motylkowym pływackich mistrzostw Europy w Berlinie. Triumfował Duńczyk Viktor Bromer - 1.55,29, a drugi był Węgier Bence Biczo - 1.55,62.
W tej konkurencji 29-letni oświęcimianin złote krążki zdobywał kolejno w ME 2006, 2008 i 2010. Przed dwoma laty nie startował, ale podczas ubiegłorocznych mistrzostw świata w Barcelonie był drugi, przegrywając jedynie z Chadem le Closem z RPA.
"Brązowy medal, to można powiedzieć taki medal pocieszenia. Chciałem tutaj wywalczyć złoto. Dyspozycja jakoś zawiodła, wczoraj czułem się zdecydowanie lepiej. Od startu nie było to, co było wczoraj. Tak już bywa" - powiedział wyraźnie rozczarowany Korzeniowski.
Od początku wyścigu podopieczny Roberta Białeckiego wyraźnie odstawał. Słynący ze świetnego finiszu zawodnik, tym razem nie dopadł reprezentantów młodszego pokolenia - Bromer i Biczo mają po 21 lat.
"Gdybym osiągnął taki wynik, jak podczas ubiegłorocznych mistrzostw świata (1.55,01 - PAP) zdobyłbym złoty medal. Widać, że jestem już wiekowym zawodnikiem i trzy takie wyścigi dają mi w kość. Nie mam już 18 lat i organizm nie regeneruje się tak szybko" - dodał.
Podczas czwartkowej sesji wieczornej zaprezentował się jeszcze jeden Polak. Kacper Majchrzak (Warta Poznań) w półfinale 100 m kraulem zajął 13. miejsce i odpadł z dalszej rywalizacji. Ze swojego występu był jednak zadowolony, bo czasem 49,18 s ustanowił rekord życiowy. By walczyć o medale należało popłynąć o 0,23 s szybciej.
W tym roku będzie przebiegał pod hasłem "Bądźmy głosem prześladowanych w Nigerii".
W tym roku będzie przebiegał pod hasłem "Bądźmy głosem prześladowanych w Nigerii".
O magnitudzie 6,3 w rejonie zamieszkanym przez 500 tys. osób.
Przeprowadzono 5 listopada 1985 r. pod kierunkiem Zbigniewa Religi
M.in. by powstrzymać zabijanie chrześcijan przez dżihadystów.
Wartość zrabowanego sera oszacowano na ponad 100 tysięcy euro.
Ciała Zawiszy nigdy nie odnaleziono, ale wyprawiono mu symboliczny pogrzeb w listopadzie 1428 r.
Powód? Nikt nie sprawdza, czy dokument naprawdę wystawił lekarz.