Australijscy strażacy walczą z pożarami buszu szalejącymi w okolicach miasta Adelajda, na południu kraju, przed spodziewanym w środę powrotem upałów - poinformowały władze.
Z pożarem, który wybuchł w piątek, walczy ponad 500 strażaków. Policja poinformowała, że co najmniej 29 osób, w większości strażacy, zostało lekko rannych.
Od niedzieli spadły nieco temperatury, a wiatr zelżał, co sprzyja akcji gaśniczej. Korzystniejsze warunki mają się utrzymać do wtorku, po czym temperatura może z powrotem sięgnąć 38 stopni Celsjusza - ostrzegają służby meteorologiczne.
"Naprawdę walczymy z czasem, żeby jak najbardziej opanować sytuację przed nastaniem bardziej upalnej pogody i silniejszego wiatru w drugiej części tygodnia" - oświadczył Jay Weatherill, premier stanu Australia Południowa.
Na wzgórzach na wschód od miasta ogień zniszczył ponad 30 domów. Spłonęło prawie 13 tys. hektarów roślinności, a żywioł w dalszym ciągu zagraża domom. Region, który zmaga się z ogniem, jest znany z rolnictwa i uprawy winorośli; liczy ok. 40 tys. mieszkańców.
Władze twierdzą, że to najpoważniejsza na tym terenie sytuacja od pożarów buszu w 1983 roku; zginęło wówczas 75 ludzi.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.