„Zdecydowanie protestujemy przeciwko jakiejkolwiek przemocy politycznej. Chcemy żyć w Bangladeszu w pokoju. Nasi przywódcy powinni prowadzić politykę dla dobra ludzi, a nie po to, by ich krzywdzić”.
To opinia s. Teresy Benedykty Gomes, katechetki z miasta Dinadźpur, która uczestniczyła w Dhace w pokojowej demonstracji przeciwko przemocy politycznej. Wzięło w niej udział ponad pół tysiąca ludzi reprezentujących różne religie i wyznania. Została zorganizowana przez międzyreligijną Radę Jedności w Bangladeszu.
W skład Rady wchodzą, prócz chrześcijan, także przedstawiciele innych mniejszości religijnych, jak hinduiści i buddyści. Ponad 90 proc. populacji tego kraju stanowią muzułmanie. Zdaniem członków Rady niektóre grupy muzułmańskich fundamentalistów organizują akcje skierowane przeciw mniejszościom religijnym, by zmusić je do opuszczenia kraju. Największymi represjami dotknięci są hinduiści. Od początku roku zamordowanych zostało już sześciu wyznawców tej religii. Ogółem w tym samym czasie w różny sposób ponad 90 osób ucierpiało na skutek przemocy politycznej. „Nie chcemy więcej być świadkami scen anarchii, okrucieństwa, przemocy i zabójstw – powiedziała Nirmal Rozario, jedna z uczestniczek manifestacji w Dhace. – Wzywamy naszych przywódców politycznych do znalezienia jakiegoś pokojowego rozwiązania tej sytuacji. Chcemy mieszkać w kraju, w którym wyznawcy wszystkich religii będą mogli żyć w harmonii i braterstwie”.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.