O syndromie poaborcyjnym i zmagających się z nim kobietach i mężczyznach, z Dominiką Tomczyszyn, terapeutą NEST, rozmawia Karol Białkowski.
Wywiad częściowo ukazał się w aktualnym numerze „Gościa Wrocławskiego” (13/2015) i jest komentarzem do artykułu „Nieunikniony syndrom” , który można przeczytać także TUTAJ.
Jak wiele osób z objawami syndromu zgłasza się do Pani rocznie?
Trafiają do mnie osoby w większości mające świadomość problemu, ale są i takie, które nie zawsze wiążą swój stan psychiczny z popełnioną aborcją. Zdarza się, że zauważają to dopiero w trakcie terapii. Trudno podać mi liczbę osób rocznie zgłaszających się po pomoc: jest ich kilkadziesiąt. Mam wrażenie, że w tym roku jest ich więcej niż w poprzednim. Nie jestem w stanie ich „obsłużyć”, bo mam ograniczone możliwości czasowe, ale z innymi terapeutami przekazujemy sobie pacjentów. Obecnie pracuję z 9 kobietami i jednym mężczyzną. Co ciekawe, pewna część środowiska terapeutycznego uważa, że coś takiego jak syndrom poaborcyjny w ogóle nie istnieje. Ja jednak zauważam wspólne wzorce konfliktów doświadczanych po aborcji.
Rozumiem, że kobiety, które się do Pani zgłaszają zdecydowały się na legalną aborcję w Polsce...
To może być zaskakujące, ale ja pracuję z osobami z tzw. nielegalnych przypadków. Kobiety, które się do mnie zgłaszają w większości przerwały ciążę za granicą ale i w Polsce. Miejsce aborcji jest związane w dużej mierze z czasem jej dokonania-chodzi o to czy aborcja odbyła się np.30 lat temu czy stosunkowo niedawno.
Czy dokonanie aborcji jest łatwo dostępne?
Mogę odwołać się tylko do sytuacji osób, z którymi pracuję i niestety one nie miały większych problemów z odnalezieniem miejsca, gdzie odbędzie się aborcja. Dostępność jest duża. Nazbyt często jest tak, że w środowisku, w którym żyją kobiety (np. w rodzinie czy wśród przyjaciół) jest przyzwolenie na aborcję. Często jest też tak, że te kobiety nie mają znikąd wsparcia. Zaraz po zabiciu dziecka często czują ulgę bo znalazły „rozwiązanie problemu”. Niestety prawdziwe kłopoty na ogół zaczynają się niedługo później.
Na czym polega terapia?
Terapia umożliwia przeżycie procesu żałoby po śmierci swojego dziecka, który obejmuje uczłowieczenie go, przyjęcie go do rodziny, uznanie bolesnej rzeczywistości jego śmierci oraz pozwolenie mu na odejście. Istotą jest także przebaczenie sobie i osobom, które przyczyniły się do aborcji. Uczłowieczenie dziecka jest m.in. uświadomieniem sobie tego, że nie było ono tylko zarodkiem czy zlepkiem komórek ale pełnowartościowym człowiekiem. Chodzi o nazywanie rzeczy po imieniu. Mówimy nie o zabiegu aborcji tylko o zabiciu dziecka. Ważne jest przyznanie się przed sobą, że przyczyniłam/em się w mniejszym lub większym stopniu do tego, iż moje dziecko nie żyje, ale i uświadomienie sobie że współodpowiedzialni za to są także inni np. ojciec dziecka, rodzina, lekarz. Terapia ma także pomóc zrozumieć, co daną osobę doprowadziło do aborcji.
czytaj także na kolejnej stronie
Polub nas, a nie przegapisz żadnej naszej informacji:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.