publikacja 25.04.2015 15:47
- Rewolucja seksualna wybuchła, bo zrobiliśmy jej miejsce. Dziś stoimy nad przepaścią. Jeśli przetrwamy, to z powodu Bożego miłosierdzia - mówił ks. Piotr Kieniewicz, dyrektor Ośrodka Wsparcia Płodności w Licheniu, na sympozjum "Zagubiona drachma. Kościół wobec seksualności".
- Nie tylko Bóg interesuje się człowiekiem: wielu chciałoby dziś poprawiać dzieło stworzenia. Szkoda, że wychodzi im tylko dekonstruowanie zastanej rzeczywistości. W imię rewolucji lat 60. głosili oni wyzwolenie „stłamszonej” i „prześladowanej” ludzkiej seksualności. Pokolenie rewolucjonistów to dzisiejsze elity władzy i kultury. Czy osiągnęli to, co zamierzali? Czy nie żyjemy w czasach hedonistycznego niewolnictwa, zezwierzęcenia, regresu? Czy mamy przyłączyć się do tej rewolucji, czy zmontować ruch nowej kontrreformacji? - pytał rektor Papieskiego Wydziału Teologicznego w Warszawie, ks. prof. Krzysztof Pawlina, otwierając sympozjum "Zagubiona drachma. Kościół wobec seksualności". Wśród słuchaczy było m.in. ok. 200 kleryków seminariów warszawskich oraz z diecezji siedleckiej, łowickiej i drohiczyńskiej.
- Dziś rocznie w Polsce rodzi się za mało dzieci - o ok. 216 tys. rocznie. Z takiego stanu nie podniosła się jeszcze żadna cywilizacja. Jeśli Polska przeżyje, to będzie cud - mówił ks. dr. hab. Piotr Kieniewicz, dyrektor Ośrodka Wsparcia Płodności w Licheniu podczas konferencji.
- Poczucie beznadziei ma swoje ujście w konsumizmie, bo jeśli życie nie ma sensu, to niech przynajmniej będzie przyjemne. Stąd hedonizm, który ma źródła bardziej w zaniku sensu życia niż zachłyśnięciu gadżetami - mówił ks. Piotr Kieniewicz.