A gdyby...

Komentarzy: 3

Joanna Kociszewska

publikacja 15.05.2009 10:58

A gdyby kard. Wyszyński był prymasem dzisiaj? Byłoby dokładnie to samo, co przed laty.

Prymas niezłomny czy elastyczny polityk? Stwierdzenie, że kard. Wyszyński zawsze próbował rozmawiać, że nawet owego słynnego „non possumus” nie powiedział od razu po ogłoszeniu dekretu Bieruta, tylko po kilku miesiącach rozmów brzmi zaskakująco. Wielu ludziom tłumaczył, że jeśli nie można uzyskać 100%, trzeba się starać chociaż o część. A przecież przez wielu - w Polsce, na świecie i w samym Watykanie - za swoją postawę dialogu był wręcz potępiany. Prymas generalnie był przeciwny rozliczeniom, ale… po 1957-58 r. wymieniono proboszczów i administratorów w 35% parafii. Jednocześnie ten sam człowiek przejmując z rąk bpa Michała Klepacza kierownictwo episkopatem nie powiedział pod jego adresem słowa krytyki, choć zdawał sobie sprawę, że w czasie jego uwięzienia biskupi zachowali się zbyt miękko. Obrał kurs na jedność, nie na rozliczenia, nawet własnym kosztem. Gdyby był prymasem dzisiaj, zapewne nadal byłby ostro krytykowany. I za twarde decyzje i za zawieranie kompromisów. Obawiam się, że nie spełniłby oczekiwań ani zwolenników, ani przeciwników lustracji. Miał jedną nieuleczalną wadę: nie wpasowywał się w schematy i szufladki, tak często stosowane przez nas wszystkich i do wszystkich, z wyjątkiem siebie. Dziennikarka „Rzeczpospolitej” i pisze o problemach lustracyjnych ważąc każde słowo, dając pokaz dobrej pracy na źródłach ubeckich, bez zachłystywania się każdą znalezioną informacją! – tak brzmiał jeden z wyrazów uznania dla pracy autorki książki o kardynale Wyszyńskim. A przecież każdy z nas doskonale wie, że wielokrotnie nie zgadza się z poglądami grupy czy instytucji z którą jest utożsamiany. Czemu to dziwi u innych? W przypadku postaci wielkich, jak kard. Wyszyński czy Jan Paweł II problem z szufladkowaniem powoduje permanentną krytykę. Uporczywe próby przyklejenia jednak jakiejś upraszczającej etykietki wymagają wyrywania zdań z kontekstu, wybierania fragmentów wypowiedzi czy pojedynczych zachowań z całości obrazu. W ten sposób można o nich powiedzieć wszystko i znaleźć dla tego uzasadnienie. Tym łatwiej, że już nie żyją, więc nie zaprotestują. Tylko ile w tym będzie prawdy? Podobny problem ma Kościół. Jego nauczanie nie wpasowuje się w szufladki, a próba etykietowania prowadzi do straszliwych uproszczeń. Niestety, często największy udział mają w tym jego członkowie, z uporem próbujący go przetworzyć „na swój obraz i podobieństwo”. Dostrzeganie całości i życie całością jest wymagające. I zwykle kończy się tak, jak w przypadku kard. Wyszyńskiego czy Jana Pawła II: głębokim niezrozumieniem otoczenia i próbami wykorzystania ich słów do poparcia własnych pomysłów i idei. A gdyby kard. Wyszyński był prymasem dzisiaj? Byłoby dokładnie to samo, co przed laty.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..