Dziś nikt nie jest w stanie przewidzieć co wyniknie z migracji tysięcy mieszkańców Afryki i Bliskiego Wschodu.
Fundacja Estera od początku nie cieszyła się dobrą prasą. Najpierw zarzut dyskryminacji z racji wyznawanej religii, później insynuacje o ściąganiu do Polski terrorystów, na koniec szum o warunki życia imigrantów. Zaangażowanie w sprawę Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka wróży kolejne kłopoty. Trudno powiedzieć co jest winne takiej sytuacji. Pochodzenie założycielki fundacji, jej związek w protestanckimi denominacjami, powiązania biznesowe, czy wreszcie nasze fobie i lęki przed obcymi kulturowo przybyszami. Prawdopodobnie wszystkiego po trochu.
Na początek zatem jedna ważna uwaga. Każdy ma prawo powołać do życia fundację, stowarzyszenie, partię polityczną i określić zakres jej działania. Co nie musi oznaczać – i nie oznacza – dyskryminacji czy wykluczenia. Fundacja Estera z tego prawa skorzystała określając w swoim statucie komu chce spieszyć z pomocą. Zarzut, że to chrześcijanie? Równie dobrze można pytać Jaśka Melę dlaczego program protezowania skoro tylu młodych ma na przykład kłopoty ze wzrokiem. Jeśli pójdziemy śladem myślenia przeciwników fundacji Estera można mu zarzucić, że ograniczając się do protezowania dyskryminuje niewidomych. Oczywiście nikt myślący takiego zarzutu nie postawi. Pozostaje jeden wniosek. W przypadku ściągnięcia do Polski chrześcijan z Syrii ktoś od czasu do czasu (mam nadzieję, że nie na zawsze) wyłącza myślenie.
Szkoda, bo ono akurat najbardziej przydać się może w nowej, niesamowicie złożonej sytuacji, w jakiej przychodzi nam żyć. Chyba nie będzie przesadą jeśli to, co przeżywamy, zostanie porównane do zamętu, jaki zapanował w Europie na przełomie starożytności i wieków średnich. Dziś nikt nie jest w stanie przewidzieć co wyniknie z migracji tysięcy mieszkańców Afryki i Bliskiego Wschodu, ale i zawirowań politycznych oraz tych wynikających z narastających żądań socjalnych. Z jakimi trudnościami przyjdzie się zmierzyć i na ile jesteśmy gotowi?
Wspominaliśmy wczoraj w pewnym gronie spotkanie integracyjne pierwszych klas gimnazjum. Miało być ognisko, kiełbaski, wspólna zabawa. Skoro integracja – pomyślałem – niech drewna uzbierają, stos ułożą i całą resztę sami przygotują. Pomysł chyba dobry, z wykonaniem gorzej. Okazało się, że panowie nie potrafią posługiwać się siekierą. O praktycznym zastosowaniu praw fizyki przy jej użyciu nie wspominając. Chwile grozy przeżywszy zacząłem naukę od podstaw. Tym razem skutecznie.
Przykład banalny, ale dość dobrze ukazujący bezradność pokolenia świetnie radzącego sobie ze smartfonem, tabletem i wszystkimi technicznymi nowinkami, za to zupełnie nie radzącego sobie, gdy tych wszystkich cudów techniki zabraknie. Co może się zdarzyć. I niekoniecznie musi chodzić o zbrojny konflikt. Wystarczy dwa dni bez prądu.
Nie wiemy co przyniosą najbliższe miesiące i lata. Nie wiemy jak będzie wyglądał nowy świat z tysiącami przybyszów z odległych krain. Jedno jest pewne. Nie hodować lęków. Przygotować się na nowe wyzwania. Jak mawiał mój ojciec – by poradzić sobie w każdej sytuacji.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.