Porozumienie na szczycie COP21 ws. ochrony klimatu muszą podpisać wszystkie kraje, nie tylko UE, a interesy polskiej gospodarki muszą być przy tym chronione - od tych "warunków brzegowych" premier Beata Szydło uzależnia zgodę na podpisanie porozumienia.
Premier podkreśliła na briefingu dla polskich dziennikarzy w poniedziałek, że oczekiwaniem Polski jest, by porozumienie, które zostanie podpisane na szczycie w Paryżu, uwzględniało oczekiwania naszego kraju, które ona, a także minister środowiska Jan Szyszko będą przedstawiali w trakcie obrad.
"Oczekiwania te sprowadzają się przede wszystkim do dwóch kwestii. Po pierwsze nasz postulat jest taki, że porozumienie to musi zostać podpisane przez wszystkie państwa. Nie może być tak, że tylko kraje UE będą ponosiły odpowiedzialność i koszty tego porozumienia" - powiedziała szefowa rządu.
Polska postuluje ponadto - zaznaczyła Szydło - by w tym porozumieniu zostały uwzględnione interesy gospodarek poszczególnych państw świata.
"Wtedy będziemy mogli takie porozumienie podpisać, zagwarantowawszy, że interesy polskiej gospodarki są chronione. To są dwa brzegowe postulaty, które będziemy tutaj prezentowali. Jeżeli zostaną one uwzględnione, to dla Polski będzie to porozumienie możliwe do podpisania" - podkreśliła Szydło.
Jak wskazała, porozumienie z Paryża musi być przede wszystkim skuteczne. Według niej nie może być to "kolejna konferencja, po której wszyscy się rozjadą; będą nawet ciekawe rozmowy, ale niewiele z tego wyniknie".
"Dla Polski istotne jest, by UE była bardzo aktywnym podmiotem w tych dyskusjach" - powiedziała premier. Zaznaczyła, że to na poziomie UE będzie zapadało bardzo wiele ważnych decyzji i rozstrzygnięć dotyczących interesów polskiej gospodarki.
"W związku z tym rozpoczynam dzisiejszy dzień spotkaniami, które w mojej ocenie, w ocenie polskiego rządu, są niezwykle ważne dla przyszłości rozwiązań, które my proponujemy. Będę się spotykała z najważniejszymi osobami w UE, które takie decyzje mogą wspierać" - mówiła Szydło.
Premier spotka się w poniedziałek po południu m.in. z szefem Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem i szefem Komisji Europejskiej Jean-Claude'em Junckerem. "Możemy wspólnie doprowadzić do tego, że dobre rozwiązania zabezpieczające interesy polskiej gospodarki i innych gospodarek europejskich będą zawarte" - oceniła Szydło.
Wyraziła nadzieję, że spotkania z Tuskiem i Junckerem to będzie początek dobrych rozmów, prowadzących do tego, by UE aktywnie uczestniczyła w negocjacjach klimatycznych, a także wprowadzała rozwiązania korzystne dla gospodarek, "które dzisiaj mogą mieć różnego rodzaju obawy w związku ze zmianami, które się proponuje".
"Każde państwo, każda gospodarka ma swoją specyfikę. My w Polsce dostrzegamy potrzebę ochrony klimatu, ale jednocześnie bardzo głośno mówimy o tym, że nasza gospodarka wymaga dzisiaj innych rozwiązań niż te, które są proponowane" - powiedziała premier.
Minister środowiska Jan Szyszko zapowiadał wcześniej, że Polska będzie dążyć do osiągnięcia nowego, sprawiedliwego dla wszystkich państw globalnego porozumienia klimatycznego. Jak mówił, głównym celem Polski jest zrównoważony rozwój, a nie ambicje poszczególnych gospodarek.
Zdaniem polityków PiS UE bierze na siebie zbyt duże i kosztowne zobowiązania klimatyczne, które nie współgrają z postawą pozostałych gospodarek, stąd krytykują oni często unijny pakiet klimatyczny.
Prezydent Andrzej Duda uważa, że ciężar ograniczeń emisji powinny wziąć na siebie też pozaeuropejskie wielkie gospodarki - inaczej unijne zobowiązania powinny zostać zrewidowane. Ponadto - jak podkreślał - Polska w ramach dotychczasowych zobowiązań na poziomie ONZ obniżyła emisje o 30 proc., zamiast przypisanych jej 6 proc.
UE ma złożyć w Paryżu swoją ofertę, a mianowicie co najmniej 40-proc. redukcję emisji CO2 do 2030 r. Europa przekonuje, że aby nie dopuścić do katastrofalnych skutków zmian klimatu, należy utrzymać wzrost średniej temperatury na świecie poniżej 2 st. C w porównaniu do poziomu sprzed rewolucji przemysłowej.
Celem konferencji paryskiej jest wypracowanie porozumienia klimatycznego, które miałoby zacząć obowiązywać po 2020 roku i zastąpić protokół z Kioto. Porozumienie miałoby nie dopuścić do tego, by średnia temperatura na Ziemi wzrosła o ponad 2 stopnie Celsjusza w stosunku do ery przedindustrialnej. W obecnym tempie świat zmierza w kierunku wzrostu temperatury o 4 stopnie pod koniec XXI wieku, co według naukowców może mieć katastrofalne następstwa.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.