Rzecznik MSZ Niemiec Andreas Fischer powiedział w piątek, że Berlin bardzo poważnie traktuje list szefa polskiej dyplomacji Witolda Waszczykowskiego w sprawie wydarzeń w Kolonii i stara się o wyjaśnienie sprawy.
"List dotarł. Traktujemy ten list bardzo poważnie, podobnie jak kwestię, której dotyczy. Wspólnie z właściwymi instytucjami staramy się wyjaśnić sprawę" - powiedział Fischer. Jak zaznaczył, MSZ nie dysponuje własnymi danymi o ofiarach zajść w Kolonii, lecz zdany jest na kooperację z władzami lokalnymi.
Pytany przez dziennikarzy Fischer powiedział, że nic mu nie wiadomo o podobnych zapytaniach z innych krajów.
Kolonia znajduje się na terenie kraju związkowego Nadrenia Północna-Westfalia w zachodniej części Niemiec.
W związku z incydentami, do jakich doszło w noc sylwestrową w Kolonii, Waszczykowski wystosował w czwartek list do ministra spraw zagranicznych RFN Franka-Waltera Steinmeiera z prośbą o przekazanie informacji, czy wśród ofiar ataków na tle seksualnym znajdowały się obywatelki Polski.
W nocy z 31 grudnia na 1 stycznia grupa ponad 1000 mężczyzn, według policji "o wyglądzie wskazującym na pochodzenie z krajów arabskich lub Afryki Północnej", zebrała się w okolicach dworca głównego w Kolonii i znajdującej się nieopodal katedry. Młodzi mężczyźni obrzucali petardami innych uczestników zabawy pod gołym niebem.
Z tłumu wyodrębniały się mniejsze grupy, które osaczały kobiety, napastowały je, a następnie okradały. Grupy napastników liczące kilkadziesiąt osób otaczały swoje ofiary, uniemożliwiając policji szybką interwencję. Policja przez długi czas nie potrafiła opanować sytuacji.
To kolejny cenny artefakt, który zniknął w Egipcie w ostatnim czasie.
Jest on postrzegany jako strategiczne blokowanie Chin w rejonie Pacyfiku.
To już nie te czasy, gdy wojna toczyła się tylko na terytorium Ukrainy.
"Nie wjechaliśmy na terytorium Izraela, ale zostaliśmy siłą zabrani z wód międzynarodowych".
Dokładna liczba uwięzionych przez zawieje turystów nie jest znana.