Linie lotnicze EgyptAir poinformowały, że wynegocjowały z porywaczem samolotu, który wylądował we wtorek na Cyprze, wypuszczenie wszystkich pasażerów oprócz pięciorga obcokrajowców i członków załogi.
Trzy źródła w siłach bezpieczeństwa na lotnisku w Aleksandrii (Egipt), skąd wyleciała maszyna, powiedziały agencji Reutera, że wśród pasażerów jest 8 Brytyjczyków i 10 Amerykanów.
Porywacz samolotu linii lotniczych EgyptAir to obywatel Egiptu, którego była żona przebywa na Cyprze - podały we wtorek miejscowe media. Według brytyjskiej telewizji Sky News mężczyzna poprosił o azyl polityczny i przydzielenie mu tłumacza.
Wcześniej władze Cypru poinformowały, że na pokładzie uprowadzonego we wtorek samolotu linii EgyptAir, który wylądował na lotnisku w Larnace, może znajdować się ładunek wybuchowy. Według agencji Reutera porwany samolot to Airbus 320.
Wcześniej źródła w cypryjskiej policji i urzędzie lotnictwa cywilnego, na które powołuje się Reuters, przekazały, że maszyna została zmuszona do zejścia z kursu na trasie między Aleksandrią a Kairem i do lotu w stronę Cypru.
Jak podaje Sky News Prezydent Cypru Nicos Anastasiades oznajmił, że porwanie nie jest związane z terroryzmem. Według mediów porywacz żąda uwolnienia więźniarek z Egiptu.
Pojawiły się też wątpliwości co do tożsamości porywacza. Egipskie media zidentyfikowały go jako Ibrahima Abdela Tawwaba Samaha, profesora weterynarii na Uniwersytecie w Aleksandrii. Jednak jego kolega z pracy powiedział później agencji Reutera, że profesor jest wśród porwanych. Cypryjskie ministerstwo spraw zagranicznych zidentyfikowało porywacza samolotu linii EgyptAir jako obywatela Egiptu, Seifa Eldina Mustafę.
Władze Egiptu wysyłają na Cypr samolot, którym do kraju mają wrócić pasażerowie.
Według EgyptAir na pokładzie porwanego samolotu było 56 pasażerów, sześciu członków załogi i przedstawiciel sił bezpieczeństwa. Wcześniej informowano o 81 osobach w samolocie.
To kolejny cenny artefakt, który zniknął w Egipcie w ostatnim czasie.
Jest on postrzegany jako strategiczne blokowanie Chin w rejonie Pacyfiku.
To już nie te czasy, gdy wojna toczyła się tylko na terytorium Ukrainy.
"Nie wjechaliśmy na terytorium Izraela, ale zostaliśmy siłą zabrani z wód międzynarodowych".
Dokładna liczba uwięzionych przez zawieje turystów nie jest znana.