Minister obrony Bogdan Klich uważa, że gen. Waldemar Skrzypczak naruszył zasadę cywilnej kontroli nad armią. Chodziło tylko o zwrócenie uwagi na biurokratyczne przeszkody - zapewnia generał.
Klich powiedział w poniedziałek dziennikarzom, że jest zdumiony ostatnimi wypowiedziami Skrzypczaka. "Jednej setnej tego, o czym dzisiaj mówi, generał nie wypowiadał ani na oficjalnych posiedzeniach kierownictwa MON, ani w bezpośrednich rozmowach ze mną" - powiedział Klich. Dodał, że Skrzypczak jako jeden z najwyższych dowódców miał okazję wyrażać swoje zdanie na spotkaniach kierownictwa resortu i w rozmowach z nim.
"W czerwcu i lipcu objechaliśmy kilkanaście jednostek wojskowych. Rozmawialiśmy co najmniej kilka razy w cztery oczy. Zastanawiam się, skąd ten nagły przypływ odwagi, skoro nie miał wystarczającej oficerskiej odwagi, żeby mi o tych rzeczach wcześniej powiedzieć" - mówił Klich.
"Na pewno nie podważam sensu cywilnej kontroli nad armią" - powiedział PAP Skrzypczak. "Nigdy nie uderzałem w ministra, tylko w niekompetentnych urzędników" - zaznaczył gen. Skrzypczak.
Zapewnił też, że wielokrotnie drogą służbową przekazywał informacje na temat swoich uwag i spostrzeżeń. Zaznaczył, że chodziło mu o zwrócenie uwagi na to, by biurokraci nie blokowali procedur zakupów dla armii, sprawa została niepotrzebnie "rozdmuchana".
Minister powiedział, że jest "rozżalony". "Dwukrotnie, w czasie dla generała Skrzypczaka trudnym, kiedy pałac prezydencki odmówił mu wsparcia na drugą kadencję jako dowódcy Wojsk Lądowych, wyraziłem jednoznaczne wsparcie dla generała Skrzypczaka, ponieważ uważałem, że jest odpowiedzialnym oficerem. I w tej chwili taki pasztet polegający tak naprawdę na podważeniu cywilnej kontroli nad wojskiem" - powiedział.
Zdaniem Klicha Skrzypczak "naruszył święte zasady cywilnej kontroli nad wojskiem". "Żaden wojskowy nie ma prawa wkraczać w sferę polityki. Wydawało mi się, że tę zasadę rozumieją wszyscy żołnierze. Generał Skrzypczak tej zasady chyba do końca nie rozumie" - powiedział.
Poinformował, że polecił szefowi Sztabu Generalnego gen. Franciszkowi Gągorowi przeprowadzenie "służbowej rozmowy" ze Skrzypczakiem i że do końca dnia oczekuje wniosków z tej rozmowy. Jak powiedział Skrzypczak, rozmowa ma się zacząć o godz. 15.
Odnosząc się do zarzutu niedostatecznego wyposażenia Klich powtórzył, że w ciągu ostatniego roku do Afganistanu przerzucono 44 transportery Rosomak, polscy żołnierze otrzymali też 32 ciężkie wozy patrolowe udostępnione przez Amerykanów, a dzięki dobremu wyposażeniu, w tym śmigłowcom, polski kontyngent ponosi stosunkowo nieduże straty w ludziach.
Odpowiadając, dlaczego nie wszystkie postulowane przez Dowództwo Wojsk Lądowych zakupy są realizowane, Klich powiedział, że "MON jest także strażnikiem budżetu państwa i nie może pozwolić na to, że przy okazji zakupu śmigłowców usiłuje się naciągnąć budżet państwa na miliard złotych".
Według Klicha Dowództwo Wojsk Lądowych przedstawiło w ubiegłym roku "kompletnie irracjonalne oczekiwania" co do potencjalnych bezpilotowych środków rozpoznawczych, "jakbyśmy byli armią Stanów Zjednoczonych, a nie armią wykonującą swoje obowiązki tu i w Afganistanie".
W niedzielę na uroczystości powitania zwłok poległego w Afganistanie żołnierza gen. Skrzypczak mówił: "My wiemy czym walczyć. Nie urzędnicy wojskowi, biurokracja ma nam mówić czym walczyć. To my wiemy czym mamy walczyć i chcemy, żeby nas słuchano. Zabrano nam kompetencje, zostawiając odpowiedzialność". Pytał kiedy nadejdzie czas, że żołnierze przestaną żyć w atmosferze "podejrzeń, w atmosferze histerii, posądzania nas o nieudolność, o słabe wyszkolenie, brak dyscypliny".
W wywiadzie dla poniedziałkowego "Dziennika" Skrzypczak wyraził przekonanie, że śmierci polskiego oficera w bitwie z afgańskimi talibami można było uniknąć, gdyby wojsko miało potrzebny sprzęt - rozpoznawcze bezpilotowce większego zasięgu i lepiej uzbrojone śmigłowce. Generał zarzucił ministerialnej biurokracji powolność w zakupach i nabywanie nie tego sprzętu, który jest najpotrzebniejszy. "To my powinniśmy decydować o tym, co jest nam na wojnie potrzebne. Tymczasem zawłaszczono nasze kompetencje. Oddano je ludziom, którzy nie ponoszą odpowiedzialności" - mówił Skrzypczak.
W sobotę premier Donald Tusk, który odwiedził polskich żołnierzy w Afganistanie, ocenił, że polskiemu kontyngentowi potrzeba więcej sprzętu i zapowiedział uproszczenie procedur, które w razie potrzeby pozwolą rządowi zdecydować o natychmiastowych zakupach.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.