W Kirkuku na północy Iraku zamordowano 18 sierpnia dwóch chrześcijan.
Pierwsza ofiara to Sabah Daowd Askar, który zginął, ponieważ stanął w obronie muzułmańskiego dziecka. Wczoraj wieczorem przed jego domem 4 napastników usiłowało porwać dziecko. 55-letni Askar chciał powstrzymać porywaczy. Ci jednak otworzyli ogień. Heroiczny chrześcijanin zginął na miejscu. Druga ofiara to przypadkowy przechodzień, który był świadkiem porwania chrześcijańskiego lekarza Samira Gorgii. Informująca o zajściu agencja AsiaNews nie podaje nazwiska ofiary. Los uprowadzonego lekarza jest nieznany.
W Kirkuku wciąż panuje atmosfera zastraszenia. Istnieje obawa, że wczorajsze incydenty skłonią kolejnych chrześcijan do ucieczki. Ostatnio fala migracji nieco osłabła. Niektóre rodziny wręcz wróciły do swoich domów. Pojawiły się też pozytywne znaki, budzące nadzieję na przyszłość. Jednym z nich było zwrócenie Kościołowi trzech katolickich szkół, znacjonalizowanych przez reżim Saddama Husseina.
Należał do szkoły koranicznej uważanej za wylęgarnię islamistów.
Pod śniegiem nadal znajduje się 41 osób. Spośród uwolnionych 4 osoby są w stanie krytycznym.
W akcji przed parlamentem wzięło udział, według policji, ok. 300 tys. osób.
Jego stan lekarze określają już nie jako krytyczny, a złożony.
Przedstawił się jako twardy negocjator, a jednocześnie zaskarbił sympatię Trumpa.
Ponad 500 dzieci jest wśród 2700 przypadków cholery, zgłoszonych pomiędzy 1 stycznia a 24 lutego.