Minister obrony narodowej Bogdan Klich zapowiedział, że zamierza niebawem pojechać z siódmą wizytą do Afganistanu. Jego zdaniem, takie wizyty u stacjonujących tam żołnierzy są potrzebne i mają bardzo konkretny wymiar.
"To będzie kolejna gospodarska wizyta w Afganistanie. Dlatego, że jednak jest tak w wojsku, że pańskie oko konia tuczy" - powiedział minister podczas konferencji prasowej w siedzibie 1. Pułku Specjalnego Komandosów w Lublińcu (Śląskie). Dodał, że podczas takich wizyt często zapadają istotne dla polskich żołnierzy decyzje.
"Podobnie jak podczas ostatniej wizyty w Afganistanie, muszę na miejscu też podejmować decyzje, które do mnie nie należą i powinny być podejmowane przez moich podwładnych. Zakładam, że takie decyzje będą musiały być podjęte" - dodał Klich, nie precyzując, czego te decyzje mogą dotyczyć.
Przypomniał, że podczas jego poprzedniej wizyty w Afganistanie, w ciągu jednego dnia zdecydowano o przyszłości obecności Polaków w bazie Giro w tym kraju, która - w ocenie strony polskiej - była niewystarczająco chroniona. Na polecenie ministra szef sztabu generalnego postawił wówczas jednemu z amerykańskich dowódców swoiste ultimatum: doposażenia bazy w system rozpoznawczy lub wycofania się z niej Polaków.
Klich ujawnił, że w ostatnim czasie polska armia straciła w Afganistanie kilkanaście transporterów opancerzonych Rosomak, dzięki czemu jednak uratowano życie i zdrowie kilkudziesięciu żołnierzy.
"Straciliśmy kilkanaście Rosomaków, ale też nie straciliśmy ani jednego żołnierza na improwizowanym ładunku wybuchowym. A zwłaszcza w ciągu ostatnich kilku miesięcy incydenty z udziałem takich ładunków zdarzają się dwa-trzy razy w tygodniu. W związku z tym tracimy Rosomaki, ale nie tracimy ludzi" - mówił Klich.
Zapewnił, że liczba Rosomaków w armii będzie się zwiększać. Wskazał, że w latach 2007-2008 ich dostawca - grupa Bumar - nie był w stanie wywiązać się z zamówień wojska w tym zakresie. "Spółka Bumar ma szansę na lepszą przyszłość, jeśli sama sobie tę szansę da" - dodał Klich, który oczekuje, że Bumar wywiąże się ze wszystkich zobowiązań. Zapowiedział też zwiększenie zamówień w przyszłym roku.
Pytany o zakupy sprzętu dla polskiej armii, służące także żołnierzom z kontyngentów poza granicami kraju, Klich ocenił, że prowadzenie zakupów przez MON będzie teraz łatwiejsze, dzięki zaakceptowaniu przez rząd specjalnego związanego z tym pakietu rozwiązań. Tym samym - jak mówił minister - nad tym pakietem został rozpostarty swoisty "parasol ochronny".
"On powinien urzędnikom MON zmniejszyć poziom lęku. Urzędnicy MON, zaangażowani w proces pozyskiwania sprzętu uzbrojenia wojskowego po prostu się boją. Boją się podejmowania decyzji ze względu na atmosferę ogólnej podejrzliwości w kraju" - uważa minister, datując ten lęk od czasów rządów PiS.
Według ministra, urzędnicy są ostrożni, bo boją się przede wszystkim posądzeń o korupcję i lobbing. Zdaniem Klicha, same procedury zakupów są dobre, szczególnie procedura pilnej potrzeby operacyjnej, która w kwietniu została zmodyfikowana. Od tego czasu od chwili podjęcia negocjacji do podpisania umowy nie powinno minąć więcej niż 41 dni.
Klich zapowiedział też, że rząd wystąpi do parlamentu o zniesienie obowiązku offsetu przy zakupach dla polskich kontyngentów wojskowych. Wymaga to nowelizacji ustawy offsetowej.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.