Kandydujący na sekretarza generalnego Rady Europy Włodzimierz Ciemoszewicz jest optymistą, oceniając swoje szanse. "Mam wrażenie, że gdyby to rządy miały decydować, to bym te wybory już wygrał" - powiedział w niedzielę PAP Cimoszewicz. Zastrzegł jednak, że nie chce zapowiadać swojego zwycięstwa, bo o tym, kto zostanie sekretarzem generalnym RE, 29 września zdecydują przedstawiciele parlamentów.
"Nie chę przesądzać wyników wyborów, on jest naprawdę otwarty, wybory będą miały charakter tajny, demokratyczny. Niezwykle wiele rządów państw europejskich zadeklarowało poparcie dla mojej kandydatury, ale ja nie wyciągam za daleko idących wniosków, ponieważ parlamentarzyści, którzy będą ostatecznie rozstrzygali, są całkowicie niezależni w swoich decyzjach" - podkreślił Cimoszewicz.
Jak poinformował, już praktycznie jest przesądzone, że wybory sekretarza Generalnego RE odbędą się 29 września. "Ten punkt został wpisany do porządku obrad. Na posiedzeniu prezydium tego zgromadzenia kilka dni temu była podjęta próba skreślenia i przytłaczająca większość prezydium odrzuciła tę próbę" - powiedział.
Oznacza to, że tylko on i Norweg Thorbjoern Jagland będą kandydatami na sekretarza generalnego RE. "To już jest przesądzone, nie ma tutaj żadnej innej możliwości" - stwierdził były premier.
Cimoszewicz podkreślił, że we wrześniu powraca do spotkań z delegacjami narodowymi do Rady Europy (przed wakacjami spotkał się z reprezentantami kilkudziesięciu państw). Ma jechać m.in. do Bułgarii, gdzie odbyły się wybory parlamentarne i - co za tym idzie - zmienił się skład delegacji do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy.
"O szczegółach na razie nie chcę mówić. Ja w zasadzie skontaktowałem się czy rozmawiałem z prawie wszystkimi delegacjami, z którymi to zaplanowałem. Pojawiają się nowe potrzeby związane z tym, że w niektórych krajach odbyły się wybory parlamentarne, przy czym w niektórych z nich nie mianowano nowej delegacji, więc nie ma powodu do kolejnej wizyty" - zastrzegł.
Cimoszewicz odnosząc się do wyboru Jerzego Buzka na szefa PE powiedział, że ten fakt "być może" nie pomaga jego kandydaturze. "Niektórzy w Europie tak twierdzą, ja uważam osobiście, że tego związku w jakiś jednoznaczny sposób nie ma" - podkreślił.
Były premier zwrócił uwagę, że RE i PE to różne organizacje i jest wiele przykładów z organizacji międzynarodowych potwierdzających, że przedstawiciele tego samego państwa, w tym samym czasie zajmowali i zajmują bardzo liczące się pozycje.
40-dniowy post, zwany filipowym, jest dłuższy od adwentu u katolików.
Kac nakazał wojsku "bezkompromisowe działanie z całą stanowczością", by zapobiec takim wydarzeniom.