Po raz czwarty do Komorowa zjechali rekonstruktorzy. Opowiadali o historii i zachęcali do ratowania zabytkowej świątyni.
- Wraz z chrześcijaństwem pojawiły się też posty, a co za tym idzie i zapotrzebowanie na ryby, więc czasy Mieszka I i Bolesława Chrobrego były niezmiernie korzystne dla rybaków - śmieje się Michał Ostrowski, zawodowy rekonstruktor z Gryfic.
Przy okazji pstrągów można opowiedzieć o bardzo wielu rzeczach, nie tylko związanych z rybami.
- Jako rekonstruktorzy stoimy na pograniczu świata naukowego i popkultury. Korzystamy z wiedzy i odkryć naukowców, czytamy skomplikowane książki i opracowania, a potem przekładamy to na prosty język - dodaje.
Łukasza Gładysiaka cieszy nie tylko wzrastająca liczba gości pojawiających się na biesiadzie. Ważne jest to, że także miejscowi zobaczyli, że warto powalczyć o swoją świątynię. A przy tym jeszcze doskonale się bawić.
- Na początku mieszkańcy traktowali nas chyba trochę nieufnie: przyjeżdżają ludzie z zewnątrz i robią im zamieszanie. Teraz to jest nasza wspólna impreza, czujemy się cząstką tej społeczności. Swoje stoisko przygotowały też mieszkanki pobliskich Jacinek. Można powiedzieć, że w pewien sposób też zajmują się rekonstrukcją historyczną, bo sięgnęły po dawne metody i receptury wytwarzania przetworów domowych. Mają na przykład XIX-wieczną wyciskarkę do soków. Czyli udało się skłonić kogoś do obejrzenia się wstecz, w przeszłość. Wiemy, jak wygląda dzisiaj edukacja historyczna, a takie imprezy wpisują się w lukę poszerzając horyzonty młodszych i starszych - mówi historyk.
Przede wszystkim jednak efekty biesiadowania widać w samym kościele. Prowadzone prace remontowe przywracają blask świątyni. Podczas tegorocznej zabawy pasjonaci zbierali na nowe okna do kościoła.
- Wierzyłem, że kościół uda się uratować, ale nie spodziewałem się, że aż tak szybko nam się to uda - cieszy się ks. Jan Sosnowski, proboszcz parafii p.w. Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny w Bukowie..
Przyznaje, że oprócz wsparcia materialnego biesiada sprawiła, że o Komorowie zrobiło się głośno.
- A to pomaga w uzyskiwaniu funduszy ministerialnych czy unijnych - nie ukrywa proboszcz.
Jemu też udzielił się nastrój historycznej zabawy. Nad swoim wizerunkiem, pasującym do metryki kościoła, pracował trzy miesiące. Broda i tonsura spodobały się niezmiernie parafianom ks. Jana.
- Impreza integruje mieszkańców, a co istotne widać ich coraz więcej w kościele. Razem z materialnym kościołem rośnie też więc też Kościół duchowy, a to najważniejsze - dodaje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.