W momencie nasilającej się w USA debaty nad dalszą strategią w wojnie w Afganistanie, rzecznik Białego Domu Robert Gibbs podkreślił, że administracja nie rozważa możliwości wycofania wojsk z tego kraju.
"Nie sądzę, byśmy mieli opcję wycofania się, to całkiem oczywiste" - odpowiedział Gibbs na pytania na temat strategii w Afganistanie, stawiane mu na poniedziałkowym briefingu.
W Waszyngtonie trwa dyskusja, czy zwiększyć liczbę wojsk w Afganistanie, czego domagają się wojskowi, z naczelnym dowódcą sił USA i NATO w tym kraju generałem Stanleyem McChrystalem na czele.
Wiceprezydent Joe Biden jest przeciwny zwiększeniu sił i sugeruje nawet ich redukcję - podobnie jak czołowi politycy demokratyczni w Kongresie. Wielu Demokratów w Kongresie, z lewego skrzydła partii, wzywa wręcz do wycofania się z Afganistanu.
Doradca prezydenta Baracka Obamy ds. bezpieczeństwa narodowego Jom Jones nie zajął wyraźnego stanowiska w tym sporze, ale powiedział w niedzielnym wywiadzie telewizyjnym, że "nie ma bezpośredniej groźby" przejęcia władzy w Afganistanie przez talibów i zagrożenie ze strony Al-Kaidy w tym kraju jest marginalne.
Tymczasem minister obrony Robert Gates dał do zrozumienia, że nie pochwala niedawnego wystąpienia generała McChrystala, który przemawiając w Londynie publicznie skrytykował propozycje redukcji wojsk sugerowanej przez Bidena - choć nie wymienił go z nazwiska.
"Jest konieczne, abyśmy wszyscy dostarczali rad prezydentowi szczerze, ale prywatnie" - powiedział w poniedziałek szef Pentagonu.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.