Ostatnia debata potwierdziła, iż Donald Trump nie jest w stanie znaleźć sposobu na pokonanie Hillary Clinton - powiedział PAP amerykanista prof. Zbigniew Lewicki. Jego zdaniem kandydatowi Republikanów nie zależy już na zostaniu prezydentem USA.
Debata kandydatów w wyborach prezydenckich w nocy ze środy na czwartek w Las Vegas była trzecią i ostatnią telewizyjną konfrontacją Donalda Trumpa z Hillary Clinton przed zaplanowanym na 8 listopada głosowaniem Amerykanów.
Kierownik Katedry Amerykanistyki Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie prof. Zbigniew Lewicki ocenił w rozmowie z PAP, że "ta debata potwierdziła, iż Trump nie jest w stanie znaleźć sposobu na pokonanie Clinton".
"Kandydatka Partii Demokratycznej niczym specjalnym nie zaimponowała, ale to wystarczyło, ponieważ jest znacznie sprawniejsza w prowadzaniu debaty; jest opanowana, zdecydowana, umiejętnie omija trudne tematy, mówi przekonująco. Trump natomiast jest sobą, a to nie wszystkich przekonuje. Żeby wygrać musiałby błyszczeć" - wyjaśnił prof. Lewicki.
W jego opinii po debacie w Las Vegas w pamięci wyborców pozostanie "niemądre stwierdzenie Trumpa, że być może uzna wynik wyborów, jeśli przegra". "To był strzał w stopę, bo miał cały szereg lepszych odpowiedzi; najlepszą byłoby: oczywiście, że uznam wynik wyborów, bo przecież ja je wygram. To byłoby przyjęte, jako ładne wyjście z tej sytuacji" - tłumaczył.
Dodał, że kandydat Republikanów wykorzystując pewne luki systemu wyborczego, "drażni się" wywołując zainteresowanie i wyróżniając się na tle innych.
Amerykanista zwrócił uwagę, że drugim istotnym i nowym tematem w debacie była linia podziału w kwestiach aborcyjnych. "Trump opowiedział się za bezwzględnym zakazem bez względu na okoliczności, zaś Clinton wskazała na dużo bardziej permisywne podejście do aborcji" - zauważył.
W opinii prof. Lewickiego nie były poruszane ważne kwestie w kontekście Polski. "W temacie NATO Trump powiedział wyraźnie, że jest zwolennikiem Sojuszu, w którym jego członkowie muszą za niego płacić, a Polska akurat płaci. Innych istotnych kwestii nie zauważyłem" - powiedział.
Jego zdaniem Trump nie wykorzystał ostatniej szansy na przekonanie niezdecydowanych Amerykanów, ale także tych wcześniejszych. Jak bowiem tłumaczył profesor, kandydatowi Republikanów nie zależy już na zostaniu prezydentem USA.
"Uważam, że zależy mu już jedynie na uzyskaniu dobrego wyniku, w okolicach czterdziestu kilku procent. To da mu pozycję do komentowania każdej trudnej sytuacji w stylu: gdybym ja był prezydentem... Tak naprawdę nie chce jednak nim zostać, z czego zdał sobie sprawę w mniej lub bardzie świadomy sposób. To nie jest bowiem urodzony polityk, który chciałby spędzać po 10 godzin dziennie na czytaniu skomplikowanych dokumentów i prowadzeniu trudnych rozmów. Tak naprawdę zależy mu na prowadzeniu dalej wygodnego życia w Nowym Jorku, pilnowaniu swojego biznesu, a nie straceniu nad nim kontroli. Chce zajmować się tym, co lubi" - stwierdził amerykanista.
Zaznaczył, że dla Polski, ale i całego świata lepszym wyborem Amerykanów będzie Clinton.
"Ona jest znacznie bardziej doświadczona, rozumie geopolitykę i konsekwencję swoich działań. Trump jest nieprzewidywalny, a to w geopolityce oznacza zagrożenie" - podkreślił.
Dodał, że jeśli nie wydarzy się coś zupełnie nieprzewidywalnego 8 listopada br. zwycięży kandydatka Demokratów.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.