Izraelska radykalna prawica rozrzuciła w czwartek u wejścia do wielu szkół w Jerozolimie ulotki wzywające uczniów, aby zbojkotowali obchody organizowane z okazji rocznicy śmierci premiera Icchaka Rabina, zamordowanego 4 listopada 1995 roku przez żydowskiego skrajnego nacjonalistę.
Autorzy ulotek twierdzą, że nie występują przeciwko Rabinowi "jako osobie", lecz "przeciwko jego pamięci i jego testamentowi politycznemu".
Prawicowi ultranacjonaliści oskarżają Rabina w ulotkach, że "nie szanował poglądów odmiennych od własnych" i "demonizował" ludność osiedli żydowskich na okupowanych ziemiach palestyńskich, jak również działaczy skrajnej prawicy.
Atakują go za to, że w latach 90. ubiegłego stulecia "doprowadził do porozumień z Oslo, do wybuchu terroryzmu i do eksplozji bomb w imię zawarcia pokoju z naszymi przeciwnikami". "Przesłanie (pokojowe) Rabina wygasło, ponieważ Rabin spowodował katastrofę" - czytamy w tekście ulotek, które w ten sposób ustosunkowują się do dominującej w Izraelu oceny, mówiącej, że zabójstwo szefa rządu i charyzmatycznego izraelskiego generała stanowiło śmiertelny cios zadany procesowi pokojowemu w regionie.
W czasie oficjalnej, organizowanej przez władze Izraela uroczystości, która odbędzie się w czwartek wieczorem na Cmentarzu na Górze Herzla w Jerozolimie przemówią prezydent Izraela Szimon Peres i premier Benjamin Netanjahu.
W przyszłą sobotę wieczorem tysiące Izraelczyków przybędą, jak co roku, aby uczcić pamięć Rabina, na plac w Tel Awiwie, gdzie został zamordowany.
Icchak Rabin w 1993 roku doprowadził do podpisania umowy o wzajemnym uznaniu Organizacji Wyzwolenia Palestyny i Izraela oraz utworzeniu Autonomii Palestyńskiej. Za porozumienie z Oslo, które spolaryzowało izraelską opinię publiczną, w 1994 roku otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla wraz z Jaserem Arafatem i Szimonem Peresem.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.