Im bardziej będziemy postrzegać Kościół, jako ten, który „stracił wiarę we własne siły”, tym bardziej sami będziemy ją tracić. I na własne życzenie wylądujemy w pustce.
Zdaniem historyka idei Marcina Króla „Jeżeli w przyszłości wszystko będzie się układało tak, jak na to wskazują obecnie widoczne tendencje, za kilkanaście lat Polska stanie się krajem niemal świeckim”. Kościół będzie tylko rodzajem dekoracji użytecznej jako element ceremonii i rytuałów wyzbytych treści. Będzie mówił o aborcji i in vitro, ale księża będą coraz jawniej mieszkali z narzeczonymi. Źródłem utrzymania Kościoła będą śluby, pogrzeby i darowizny „od band, którym taka instytucja jak Kościół się przyda, żeby udawać moralnych”.
Ten wyjątkowo czarny obraz przyszłości Polski, a w niej Kościoła katolickiego, można przeczytać w listopadowym dodatku „Europa” ukazującym się obecnie z „Newsweekiem”. I nie równoważy go niestety zamieszczony w tym tygodniku felieton Szymona Hołowni, bo zawarty w nim optymizm nie jest przesadnie dobrze uargumentowany.
Marcin Król stawia Kościołowi katolickiemu bardzo mocny zarzut. Zarzuca mu grzech zaniedbania. Czyni to na podstawie obrazu Kościoła, jaki wypracował sobie w ciągu ostatnich kilkunastu lat. „Kościół – w moim przekonaniu – stracił już wiarę we własne siły” – napisał historyk idei z Uniwersytetu Warszawskiego. I dodał: „Nie ma żadnych oznak, bo Kościół zdawał sobie sprawę z wyzwań nowoczesności, nie mówiąc już o poszukiwaniu odpowiedzi na te wyzwania”.
Można oczywiście się oburzyć i stwierdzić, że obraz Kościoła katolickiego, jaki z przekonaniem odmalowuje Marcin Król, jest fałszywy i tyle. Moim zdaniem jednak sensowniej jest zastanowić się, dlaczego ma właśnie taki obraz. Nie tylko w naszych czasach opinie o Kościele budowane są na podstawie jego wizerunku. Tak było od początku chrześcijaństwa. Dzisiaj nie tylko politycy wiedzą, że trzeba dbać o swój wizerunek. Dziś zdaje sobie z tego sprawę duża część starających się o pracę. Mają świadomość, że trzeba się dobrze zaprezentować.
Pod koniec października odbyła się w Warszawie (na UKSW) konferencja zatytułowana „Polityka informacyjna Kościoła”. Po wysłuchaniu kilkunastu wystąpień i panelu dyskusyjnego mam wrażenie, że głównym tematem była jednak „strategia medialna”. I bardzo dobrze. Bo moim zdaniem dzisiaj Kościołowi katolickiemu w naszej Ojczyźnie potrzebna jest o wiele bardziej strategia posługiwania się mediami, niż polityka informacyjna. Zwłaszcza, że samo to sformułowanie pachnie manipulacją. Tymczasem Kościół w kreowaniu swojego wizerunku nie może się posługiwać metodami wątpliwymi moralnie. Cel nie uświęca środków. Jednak Kościół nie może pozostawać bezradny wobec manipulacji, które uderzają w jego obraz.
„Biskup zatrzymany za oszustwo. Chciał wyłudzić 130 tys. zł”, „Biskup i ksiądz wyłudzali leasing”, „Gang biskupa”. To trzy tytuły z wtorkowych (3 listopada 2009) polskich dzienników. Kto w kraju, w którym ogromna większość obywateli deklaruje się jako katolicy, po przeczytaniu tych tytułów będzie miał inne skojarzenie, niż z duchownymi katolickimi? Kto doczyta, że chodzi o członków zarejestrowanego jako związek wyznaniowy Chrześcijańskiego Kościoła Głosicieli Dobrej Nowiny?
Każdy pracujący w mediach wie, że duża część czytelników prasy i Internetu ogranicza się wyłącznie do lektury tytułów. Zacytowane tytuły uderzają w wizerunek Kościoła katolickiego w Polsce. Trudno mi uwierzyć, że redaktorzy, którzy je skonstruowali, nie zdawali sobie z tego sprawy. Trudno mi uwierzyć zwłaszcza po tym, jak podczas wspomnianej konferencji z ust jednej z najbardziej znanych w Polsce dziennikarek zajmujących się tematyką kościelną, padło wyznanie, że nie ma ona praktycznie żadnego wpływu na tytuły publikacji, które podpisuje swoim nazwiskiem.
Czy wobec tak jawnej i szkodliwej dla Kościoła manipulacji nie jest potrzebna reakcja? Oczywiście, że jest potrzebna. Nie chodzi mi od razu o oświadczenie rzecznika episkopatu. Ale przydałyby się przynajmniej telefony lub maile do redaktorów tych trzech gazet ze zwróceniem uwagi, że coś tu jest nie tak.
Tego typu drobne działania powinny być jednym z elementów medialnej strategii Kościoła. Strategii, która powinna być adresowana w dwóch kierunkach: do wewnątrz Kościoła i na zewnątrz. Ponieważ wizerunek Kościoła trzeba w równym, o ile nie w większym stopniu, kształtować wśród samych jego członków, za pomocą własnych, kościelnych środków, jak i na zewnątrz, posługując się mediami świeckimi (komercyjnymi i publicznymi).
Abp Kazimierz Nycz w czasie warszawskiej konferencji zwrócił uwagę, że media nie są w stanie zastąpić Kościoła w ewangelizacji. Nie staną się Kościołem. Ale - zdaniem metropolity warszawskiego - powinny być drogowskazem do Kościoła. Dokładnie tak! Pierwsi chrześcijanie przyciągali ludzi, ponieważ Kościół był odbierany jako wspólnota miłości. Dzisiaj Kościół nadal jest wspólnotą miłości, ale nawet jego członkowie często postrzegają go jako aparat represji i egzekwowania niezrozumiałych nakazów i zakazów.
Marcin Król opierając się na – co tu kryć – dość powszechnym obrazie Kościoła w defensywie, zapowiada upadek prawdziwej wiary i autentycznej religijności w Polsce. „Pustki po zniknięciu żywej religii nic nie będzie w stanie zapełnić” – przewiduje. Może to być jedna z samospełniających się przepowiedni. Im bardziej będziemy postrzegać Kościół, jako ten, który „stracił wiarę we własne siły”, tym bardziej sami będziemy ją tracić. I na własne życzenie wylądujemy w pustce.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.