To ponad moje siły, dlatego spróbuję – to było motto dwóch pierwszych akcji charytatywno-sportowych Zakonu Maltańskiego w Polsce. Ich uczestnicy mierzyli się pełnym dystansem IronMana oraz górskim ultramaratonem Rzeźnik. W trzeciej akcji, 2 kwietnia, na starcie klasycznego maratonu pojawią się znane osoby: Jerzy Skarżyński, wracający po 25 latach na trasę 42 km, debiutanci – aktorka Karolina Gorczyca, mistrz windsurfingu Przemek Miarczyński oraz byli lekkoatleci: Paweł Januszewski i Sebastian Chmara.
Wspólnie z innymi osobami pobiegną dla tych, którzy marzą by chodzić – osób niepełnosprawnych, podopiecznych Zakonu Maltańskiego w Polsce. Szczegóły akcji można znaleźć na stronie: www.maraton.zakonmaltanski.pl, a my przytaczamy jeden z ciekawszych wpisów Kamila Cierniaka – 23-letniego studenta z Krakowa, chorującego na zanik mięśni. Tekst „42195m i pełnia życia” to inne spojrzenie na życie:
"Nigdy nie biegłem maratonu. Nigdy nie biegłem na sto metrów. Ani nawet na metr. Gdybym brał udział w zawodach sprinterskich ze ślimakiem, mój rywal odniósłby spektakularne zwycięstwo, bo prędzej czy później dotarłby o własnych siłach do mety.. Ja nie.
Nie mam zatem pojęcia jakie zmęczenie towarzyszy maratończykom. Wiem jednak jakie towarzyszy często w życiu – najważniejszych „zawodach”, jak je określił św. Paweł Apostoł. Podobnie jest w maratonie, tu także musimy mierzyć się z wyczerpaniem fizycznym, psychicznym, duchowym, z własnymi słabościami, a także przeszkodami od nas mniej czy bardziej niezależnymi. I tu muszę zauważyć jedną przewagę jaką nad życiem ma bieg – nawet ten na 42 kilometry: tutaj mamy konkretny cel. Trudny, ale precyzyjnie zdefiniowany. Wiadomo, że jest daleko. Wiadomo, że będzie tak trudno, iż po finiszu przyjdzie może zwymiotować z wysiłku. Wiadomo też co trzeba robić i jak próbować rozłożyć siły. Coś w i a d o m o.
Na tym świecie pewne są tylko śmierć i podatki – jak zauważył Benjamin Franklin. Faktycznie w życiu często nie mamy zbyt wielu pewników, choć uważam, że coś by się jeszcze znalazło. Owszem, także sami stawiamy sobie jakieś mniej lub bardziej ambitne cele i to pewnie dobrze. Jakże jednak często wątpimy czy są właściwe! Mało tego – czasem nawet po ich osiągnięciu czujemy rozczarowanie, niedosyt. Nie wspominając już o tym, że nigdy nie mamy zupełnej pewności co będzie jutro. I czy w ogóle będzie jutro. No właśnie, a co to będzie jak go nie będzie? Co kiedy przeminą wszystkie jutra naszego życia? Co po-jutrze? Wielu z nas ma Wiarę. Ale zwykle słabą. Chyba tylko jakaś grupa, garstka mistyków i może jeszcze innych miała Wiarę tak silną, że rzeczywiście graniczyła z wiedzą. Życie jest czasem trochę jak bieżnia elektryczna – biegniemy, biegniemy, a wydaje nam się, że stoimy w miejscu i nie wiemy czy biegniemy w dobrym kierunku, bo to, czego pragniemy, ciągle się nie chce przybliżyć. Ale ta bieżnia to przecież także i trening, co maratończycy wiedzą najlepiej.
Mam takie przekonanie, że maraton – po odpowiednim treningu – może przebiec (prawe) każdy. Podobnie jest w życiu, więc … warto żyć jego pełnią."
Zobacz też:
"Obecnie przechodzimy przez zmianę technologiczną, która całkowicie odmieni kulturę."
"Obecnie przechodzimy przez zmianę technologiczną, która całkowicie odmieni kulturę."
"Nie wystarczy wyznawać wiarę, trzeba angażować się na rzecz dobra."
Leon XIV zapewnił Zełenskiego o modlitwie, by ucichł huk oręża.
Działacze partii komunistycznej uznali, że inicjatywa ma tło polityczne.